wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 15



Narrator
Megan
Neal

Spokojny spacer połączony ze zwiedzaniem przerwali pracownicy ochrony, którzy bez ostrzeżenia rozpoczęli atak. Nathalie błyskawicznie odbezpieczyła swój pistolet i kilkoma strzałami odpowiedziała na zachowanie strażników. Heilari używając swojej mocy unieszkodliwiła większość napastników. 

-Szkoda czasu na wycieczki, musimy pomyśleć. Pamiętasz gdzie są cele? - Zapytała brunetka.
-Nie, ale chodźmy tędy... - Puściła się biegiem w jeden z korytarzy odchodzących na prawo. 


Rozejrzałam się, pomieszczenie było nieduże, panował tu straszny bałagan. Widząc porozrzucane kombinezony wpadłam na pewien pomysł. Założyłam strój strażników  włosy upchnęłam pod czapką, której daszek nasunęłam na twarz. Na wszelki wypadek zabrałam też coś w rodzaju karabinu.
-No dobra... - Wzięłam głęboki oddech i wyszłam na korytarz. 

Po pewnym czasie, i odstrzeleniu kilku nachalnych ochroniarzy, znalazły się nieopodal odpowiedniego pomieszczenia. Nie wiedząc o swoim położeniu zamierzały iść dalej, jednak Heialri zauważyła coś interesującego przez szparę w drzwiach. Zatrzymała swoją towarzyszkę i obydwie ostrożnie zajrzały do środka. 

Obudziłem się i powoli otworzyłem oczy. Cholera, widzę ufoludki... A nie, to jacyś goście w białych kombinezonach. Chyba... Widziałem bardzo niewyraźnie. Po chwili zdałem sobie sprawę, że wszystko mnie boli.  Kiedy oczy przyzwyczaiły się już do rażącego światła mogłem się rozejrzeć. Białe ściany, biała podłoga, biały sufit, czerwony... ja. Szlag,  nie miałem holozegarka! Stwierdziłem, że zostałem przypięty do dziwnej, pionowo stojącej platformy metalowymi pasami. Po moich obydwóch stronach znajdowały się stoły z narzędziami mniej lub bardziej chirurgicznymi. Ludzie przyglądali mi się i zapisywali coś w swoich notatnikach. Mieli maski z grubymi goglami, nie mogłem widzieć ich twarzy.  W sumie naliczyłem ich siedmiu, ale w sumie ta liczba mogła być znacznie większa. W akcie desperacji próbowałem użyć swojej mocy i wypuściłem kilka ognistych kul, jednak wszystkie zostały bezczelnie potraktowane gaśnicą. 

Nathalie strzeliła do kolejnego strażnika kiedy Heilari badała sytuację w pomieszczeniu do badań. 
-Chodź, potrzebna nam niewidzialność. 
-Maksymalnie minuta. Przygotujmy broń.


Rzuciła na ziemie torbę, w której znajdował się cały ekwipunek. Naładowały swoje pistolety, wzięły po dwa granaty i dodatkowe naboje. Nath złapała swoją partnerkę po czym obydwie stały się niewidoczne. Bezszelestnie weszły do sterylnego pomieszcza, w którym znajdował się Devil. 

***

Maddie zaklęła i natychmiast odsunęła się od okna. Pozostali spojrzeli na nią ze zdziwieniem i zaniepokojeni podeszli do swojej koleżanki. Widok zaskoczył ich niemal tak samo...

-Czy to wojsko się przypadkiem nie nudzi? Co jest grane?! - Warknęła Alice.  - Teraz nie mamy szans!
-Co robimy? - Zapytała Remy.
-Nie możemy atakować, ani nawet się bronić. Powinniśmy zamknąć się w Danger Room i czekać na zbawienie. - Jim rozejrzał się po twarzach zebranych chcąc nakłonić ich do ukrycia się. 


Jednak zanim zdążyli ruszyć się z miejsca w salonie pojawił się niezapodziewany gość. W tłumie dymu ujrzeli postać Nightcrowlera, który nerwowo skoczył ku uczniom Heilari.


-Meine Freunde! Black Bird krąży nad instytutem, pospieszcie się! Musicie uciekać!

Nie czekając już na nic okrążyli Kurta, by ten mógł teleportować ich na pokład samolotu. Wolverine i Storm wcielili się w rolę pilotów, natomiast grupę pasażerów stanowili Cyclop, Shadowcat i oczywiście Nightcrawler. 
-Quicksilver... - Szepnęła Alice. - Quicksilver został na dole! -Krzyknęła rozglądając się. 
-Tipathy, spróbuj się z nim skontaktować. Logan, wychodzę na zewnątrz. Może wichura zniechęci ich do zabawy w wojnę... - Powiedziała Storm po czym odwiesiła słuchawki na hak i uruchomiła urządzenie, które pozwalało jej bezpiecznie opuścić wnętrze maszyny.

<Ty cholerny durniu, gdzie jesteś?!>
<A gdzie mam być? Wiem co jest grane, uciekajcie tchórze!>

-Kurt? Możesz go tu sprowadzić? Chyba jest w swoim pokoju na piętrze. - Zapytała zirytowana. 

Niebieski westchnął ciężko i zniknął, pojawił się zaledwie kilkanaście sekund później. 

-Zwiał. Twierdzi, że sobie poradzi, a ja łapać go nie zamierzam. 
-W sumie, jeden problem z głowy. 
-Ta, ale pojawił się kolejny... - Mruknął niezadowolony Wolvy. Większość uczniów przykleiła nosy do szyb by obserwować jak Magneto i jego załoga wdzięcznie lądują na pozostałościach trawnika i pomagają armii rozpętać piekło.  Nawet szalejąca burza nie mogła przeszkodzić im w destrukcji  gwardii narodowej. Zrezygnowana Ororo wróciła do środka i wsparła się na ramieniu Scotta. 
-Siadać! Będzie trzęsło...  - Mruknął pilot, który chwilę potem wykonał serię manewrów by wzlecieć ponad burzowe chmury. 

Remy skuliła się na jednym z dalszych foteli. Spoglądała na widok za oknem, lecieli w stronę Nowego Yorku, gdzie mieściła się szkoła Profesora Xaviera.  Poczuła mrowienie i nieprzezwyciężoną ochotę na sen, zwiastuny nadchodzącej wizji.   Odetchnęła chcąc przygotować się na kolejne widzenia, ale samolot wpadł w gwałtowne turbulencje, uniemożliwiające jakiekolwiek imaginacje, przez co okropnie rozbolała ją głowa. 

-Wszystko w porządku? - Zapytała Kitty, która siedziała przed rudowłosą. Skinięcie głowy nie przekonało dziewczyny  ale postanowiła nie drążyć tematu. 

***

Przemieszczałam się szybkim krokiem w nieznanym kierunku. Zaufałam instynktowi, a ten... nie zawiódł mnie. Kiedy szłam korytarzem z oszklonymi ścianami zauważyłam Neala przypiętego do czegoś w rodzaju platformy. Wokół niego krzątało się mnóstwo ludzi w białych kitlach i maskach. Gorączkowo myślałam nad tym jak mogę mu pomóc, przez to zbyt późno zauważyłam dwóch strażników idących z naprzeciwka. 
-Mamy dramat przy celach, a ty tutaj?! - Warknął jeden z nich. 
-Muszę coś przekazać... tam. - Wskazałam na personel zajmujący się Devilem. Starałam się powstrzymać drżenie głosu. 
-Co takiego?
-Słucham? Czy ty własnie próbujesz wycyganić ode mnie tajne rozkazy?! - Poczułam się pewniej. 
-Szkoda czasu. - Burknął drugi po czym obydwoje oddalili się złorzecząc mojej osobie. 

Miałam już wymówkę, czas na działania...


Heialri ponownie zajrzała do pomieszczenia chcą przekroczyć próg jednak cofnęła się. Do naukowców podszedł ochroniarz. 
-Są zajęci, teraz! - Stwierdziła i razem z Nathalie wbiegły do środka strzelając. 




***
Przepraszam, że rozdział jest taki krótki, ale teraz zaczął się ten czas kiedy trzeba poprawić oceny i całe dnie siedzę z nosem w książkach ;/
Może następny będzie lepszy ...lub gorszy. 
Liczę na szczere opinie :)