sobota, 19 października 2013

Rozdział 3

Zatłoczona kawiarenka stopniowo pustoszała, w końcu zostały w niej tylko dwie samotne kobiety oraz para niczym nie wyróżniających się młodych ludzi. Dziewczyna rozmawiała przez telefon bawiąc się granatowymi kosmykami, natomiast chłopak zerkał na nią znad filiżanki ledwo ciepłej kawy.
- A tantôt... - Zakończyła rozmowę i odłożyła komórkę na szklany blat stolika.
- Chyba wolę nie wiedzieć. - mruknął Neal widząc jej promienny uśmiech. - Co jest z Remy? Zadzwonisz do niej?
- Już idzie... wow...  - Wstała i podbiegła do przyjaciółki  która właśnie przekraczała próg. Była całkowicie roztrzęsiona, nie potrafiła powstrzymać łez, które rozmywając tusz do rzęs stworzyły na policzkach dziewczyny bardzo intrygujące wzory.
Zaprowadziła ją do stolika, przy którym czekał zaskoczony Devil. Ruda zajęła miejsce i z pomocą chusteczek względnie doprowadziła się do porządku, po kilku minutach była nawet w stanie odpowiadać na nieskomplikowane pytania.
- Co się stało? Ktoś cię napadł czy jak?
- Widziałam moją mamę... - Pisnęła czując nadchodzącą falę rozpaczy, która nastąpiła sekundę później i po raz kolejny zalała jej twarz potokiem łez.
- Jak to? Przecież twoja mama, no wiesz... Musiałaś się pomylić... - Spokojnie zaczął Neal.
- To była ona! - Dziewczyna uniosła się niemal wykrzykując swoje zdanie. Zaraz potem wzięła głęboki oddech i opuszkami palców przetarła policzki. - Przepraszam... Jestem pewna, że osoba, którą spotkałam na ulicy, i z którą rozmawiałam, jest moją matką. Rodzoną, biologiczną matką. Nie wiem jak to możliwe! Nie wiem do cholery!

Neal i Megan wymienili między sobą znaczące spojrzenia, chłopak wyszedł na zewnątrz by zadzwonić do Heilari. Przeczuwał, że lepiej poinformować ją wcześniej.
- Remy twierdzi  że spotkała swoją matkę, ale tamta jej nie poznała i teraz wypłakuje się Meg w kawiarni. Jej telepatia płata figle właścicielce i mam ją odeskortować na oddział specjalny?
- Czekaj... Widziała ją? Jest pewna?
- Tak, a co? - Wyczuł nutę niepokoju w głosie swojej mentorki. Dla niego wyznanie Rem było jedynie oznaką szaleństwa ze strony koleżanki, która zwykle trzymała się na uboczu i zawsze pozostała w gronie potencjalnych pacjentów psychiatryka.
- Nic. Kiedy będziecie? Mam dla ciebie niespodziankę.
- Za jakieś... Dwie godziny maksymalnie. Czy jest coś o czym powinienem wiedzieć?
- Nie, nic o czym powinieneś, za to wiele spraw, o których chciałbyś mieć jakiekolwiek pojęcie. Słuchaj... Przywieź ją tutaj, za te dwie godziny i tyle. Na razie.
- Mhm, cześć. 
Nie podobała mu się jej reakcja  a przynajmniej ton wypowiedzi. Jakby była zaskoczona, ale jednocześnie spodziewała się, że taka informacja nadejdzie. Rozejrzał się i wrócił do budynku, w odpowiedzi na pytające spojrzenie Megan mrugnął do niej uśmiechając się.

- Zbieramy się, moje panie?

***

Mam prośbę do zaglądających tu osób: moglibyście zerknąć na tego bloga?


Póki co znajduje się tu jedynie prolog, ale zależy mi na ocenie. Z góry bardzo dziękuję :)