środa, 6 lutego 2013

Rozdział 9


-Do środka, ale migiem! – Dyrektorka instytutu pojawiła się za szybą. Telepatka otworzyła drzwi i wszyscy wpakowali się do środka.
-Jak wygląda sytuacja? – Niepewnie zapytała Megan. Jechali właśnie w kierunku Szkoły nieco szybciej niż przewidywały przepisy.
-Źle.  – Odpowiedziała szorstko.

Nikt nie odważył się odezwać, Maddie i Tipathy pilnowały skłóconych mutantek. Do instytutu dojechali w rekordowym tempie, a jeszcze szybciej wszyscy dotarli do salonu. Zajęli kanapy i fotele przy telewizorze,  tylko Melanie wytyczyła sobie ścieżkę od okna do drzwi kuchni, po której maszerowała gorączkowo myśląc. Co jakiś czas spoglądała na lekko nieobecne rywalki.

-Kim jesteście? – Zapytała stając przed nimi. –Tipathy, zdejmij blokadę.

Kolorowa skinęła głową.

-Macabra. Tyle wam do szczęścia wystarczy. – Wampirzyca schowała twarz w dłoniach. Kiedy podniosła wzrok i rozejrzała się, dostrzegła Electrę. Natychmiast wysunęła chwilowo schowane kły i syknęła.
-Przestań. – Stanowczo odparła Heilari. – A ty? – Zwróciła się do blondynki, która nic nie robiła sobie z zachowania czarnowłosej. – Wystarczy pseudonim.
-Mówią na mnie Electra.
-Szczerze mówiąc, nie słyszałam o was. Potrzebuje 15 minut. Wiedzcie, że jesteście tu bezpieczne, musimy porozmawiać o tym co działo się w centrum, ale to za chwilę. Forza i Alice zostańcie tu i pilnujcie ich. Reszta za mną. Dowiemy się czegoś o naszych nowych koleżankach.
-Czyli, że one tu zostają? – Zapytał już nieco skołowany Neal, byli już w windzie.
-Nie wiem, najpierw dowiemy się kim są.

*Megan / Arklys *

Poszliśmy do centrum dowodzenia, ulubiona nora Heilari.  Na środku dużej, metalowej Sali umieszczono  holograficzną mapę Ziemii, na ścianach ekrany, pod nimi jakieś maszyny z mnóstwem przycisków. Ah, nie mogę zapomnieć o ANNE, czyli tajemniczym, samodzielnym głosie, który wykonuje polecenia. Ustrojstwo, ale się przydaje, zginęlibyśmy bez tego… komputera.

Melanie podeszła do jednego z paneli, włączyła  monitor i szybko wpisała coś na klawiaturze.  Po chwili na przeciwległej ścianie, na naprawdę wielkim  telewizorze pojawiło się zdjęcie Electry  i  jej dane.
-Anne Joans z Kanady, 16 lat.  Hm… Potrafi wysyłać fale I impulsy elektromagnetyczne, fajnie. Co o niej myślicie? – Nie czekając na odpowiedź, wpisała coś jeszcze. – Nienotowana. Posiadła moc dwa lata temu, chyba sobie z tym radzi. Nie podlega nikomu… Zaproponuję jej miejsce w szkole. Teraz sprawdzimy wampirzycę, która mnie intryguje szczerze mówiąc… Jest trochę dziwna.  –Zamyśliła się majstrując przy klawiaturze.
-Amm… Chyba powinnam... – Remy nieśmiało zaczęła. Melanie spojrzała na nią łagodnie i gestem nakłoniła do mówienia.  – Dobra, dzisiaj w nocy miałam wizję. Myślę, że widziałam właśnie te dwie. Walczyły i w sumie nic w tym nie było by dziwnego, gdyby nie pewna scena. Macabra zabiła jakieś niemowlę, a potem uciekła przez okno. Tylko nie wiem czy to już się wydarzyło czy dopiero ma się stać…

Heilari patrzyła na nią analizując nowe informacje, potem wróciła do komputera, a na ekran wskoczyło zdjęcie naszej mrocznej koleżanki. Tylko podstawowe dane i ciekawy dopisek „nieprzewidywalna”.  Nasza mentorka miała niezadowoloną minę, pewne liczyła na coś więcej.

-Trzeba na nią uważać.  Mielibyście coś przeciwko gdybym zaproponowała jej miejsce? Zresztą nawet jeśli nie to muszę ją tutaj zatrzymać. Niezbędne są informacje i mam zamiar je otrzymać z pierwszej ręki. Gdyby okazała się zbyt niebezpieczna czy niereformowalna musze zgłosić to w kilku miejscach.
-W takim razie co teraz? – Zapytał Jim.
-Teraz? Porozmawiam z nimi na osobności. Domyślam się, że Electra dostarczy mi paru ciekawostek. W zależności od tego jak będą się zachowywać  zdecyduję czy umieścić je w pokojach czy izolatkach… A wracając do waszego dzisiejszego popisu… Powinniście zniknąć na jakiś czas. Jednak w tej chcieli nie mogę was nigdzie przenieść, więc po prostu nie wychodźcie z domu, chyba, że na tyły instytutu. Od tej pory to najważniejsza zasada i jeśli ktoś ją złamie gorzko pożałuje.  Wracajmy na górę.

Posłusznie udaliśmy się do windy i pomaszerowaliśmy do salonu, gdzie widok wcale się nie zmienił. Kolorowa i Maddie pilnowały nowych.  Pani dyrektor z małą pomocą mojej siostrzyczki zabrała Macabrę do swojego gabinetu. Potem Forza do nas wróciła, a ja i Neal naturalnie zaczailiśmy się pod drzwiami by co nieco podsłuchać.

*RAVENNA*

Heilari usiała w swoim fotelu i z zaciekawieniem przyglądała się wampirzycy. Ta jednak nie była zainteresowana jakąkolwiek próbą podjęcia kontaktu i beznamiętnie wpatrywała się w okno. Dyrektorka chwilę myślała o całej tej sytuacji, w końcu postanowiła rozpoczął rozmowę.

-Masz na imię Bridget, prawda? Bridget Harper.

Dziewczyna nie odpowiedziała, uraczyła ja tylko nieco zawistnym spojrzeniem.  Jednak wiedziała, że jeśli nie zrobi nic może tego pożałować. Znalazła się w potrzasku, ci ludzie z pewnością wiedzieli o niej całkiem dużo. Zbyt dużo żeby znowu mogła się ukryć i polować na swojego największego wroga, który teraz znajdował się nie dalej jak 100 metrów dalej. Nie mogła dalej udawać obojętnej i twardej, brak reakcji teraz jest niewskazany…

-Jesteś zwykłym człowiekiem? – Zapytała, chociaż kolor tęczówek kobiety zdradzał odpowiedz.
-Nie. Jestem mutantem i nie wstydzę się tego. Myślę, że ty także i mamy ze sobą wiele wspólnego. Nazywają mnie Heilari.
-Heilari? Słyszałam to gdzieś… - Na chwilę zrzuciła maskę nieinteresującej się niczym wampirzycy.
-Nie wątpię. Słuchaj, sytuacja wygląda tak: prowadzę szkołę dla takich jak my. Uczą się walczyć, panować nad mocami, wspierać się nawzajem… Tworzymy dość zgraną i wyjątkową drużynę. Chcę wam pomóc, bo wiem przez co przechodzicie. Chciałabym żebyście nie musieli się ukrywać, żebyście mogli żyć normalnie i żeby ludzie was zaakceptowali, bo to co robią teraz jest żałosne…  Chcę zaproponować ci miejsce w moim instytucie. Wydajesz się być obiecującą kandydatką.

Macabra patrzyła na nią z mieszaniną zdziwienia i złości. Sama nie wiedziała dlaczego, ale serce mówiło zostań. Niestety rozum podpowiadał ucieczkę. Zawsze była sama, nauczyła się nie ufać nikomu i być samowystarczalną. Nie wiedziała co powinna zrobić, jedyne co przyszło jej na myśl to sugestia dopadnięcia Electry, Jeśli ona zostanie…

-Dodam także, że szukają cię wszystkie służby. – Powiedziała Dyrektorka.
-Sama nie wiem…
-Powiedz mi na czym dokładnie polega twój dar.
-Jak widać, lub nie, jestem wampirem. – Odpowiedziała z przekąsem.  – Wiadomo skrzydła, kły… No i mam wyczulone zmysły. Aha, jak mogłam zapomnieć, muszę pic ludzką krew przynajmniej raz w miesiącu. – Skrzyżowała ręce i smutno wpatrywała się w podłogę oczekując odrzucenia.
-Poradzimy sobie.
-Naprawdę? – Dziewczyna podniosła wzrok nie bawiąc się w ukrywanie emocji.
-Oczywiście. Myślałaś, że co? Zostawimy cię bo masz dość interesująca dietę? Damy sobie radę i pomożemy sobie nawzajem.
-Czyli jest jakiś haczyk… Co mam zrobić?
-Nie powiedziałabym, że haczyk. Chodzi o to, że potrzebuje kogoś z innym podejściem niż te dzieciaki. Szkolę je w jakimś konkretnym celu. Oprócz pomocy w panowaniu nad mocą i uczenia ich jak radzić sobie w życiu, będą musieli czasami brać udział w różnych misjach. Działamy jako dobrzy bohaterowie, to znaczy będziemy działać. Na razie uczymy się. Bez tego nie pozwolili by mi otworzyć instytutu.
-Misje?
-No wiesz,  sytuacje, na które CIA czy FBI jest zbyt cienkie. Akcje z rodzaju 14:00 – obiad, 14:25 – ratowanie świata przed Lokim. Chociaż z doświadczenia wiem, że mutantów lubią wysyłać na misje pod przykrywkami. Radzą sobie sami, nie potrzeba jakiejś dużej obstawy i tych ludzi mogą wtedy wykorzystać gdzie indziej.
-Brałaś udział w czymś takim?
-Byłam agentką SOO przez 40 lat. – Odpowiedziała z uśmiechem przypominając sobie przeszłość.- A teraz niańczę zgraję mutanciątek… Ale lubię to, wiem jak im pomóc.
-Zaraz… Powiedziałaś przez 40 lat, to ile ty w ogóle masz..? I czym jest SOO, nie słyszałam o tym…
-Mam 82 lata, ale przestałam się starzec w wieku 24.- Uśmiechnęła się. – Tą część mojej mutacji nawet lubię. A SOO to skrót od Soldiers of Olimp. Dlatego moich podopiecznych nazywam Żołnierzami Olimpu. To już chyba nieistniejąca międzynarodowa organizacja, zrzeszająca mutantów z całego świata do walki z różnymi niefajnymi wątkami… Szkolenie jest maksymalnie ciężkie, większość rekrutów odpada po miesiącu, a całość trwa 2 lata… Niewielu zostało agentami, mnie się udało. Ale miałam poważne problemy z mocą, kilka razy prawie mnie wywalili… Powinnam się przymknąć, za dużo mówię o sobie. – Po raz kolejny posłała swojej rozmówczyni uśmiech.  – To co?
-Mogę się stąd wynieść kiedy tylko będę chciała?
-Pewnie. Przecież siłą cię nie zatrzymam.
-Więc na razie chyba nie mam wyjścia.  – Uśmiechnęła się prawie niezauważalnie.
-Dziękuję. Serio, dziękuję Ci.

Macabra opuściła pomieszczenia i w eskorcie Maddie wróciła do salonu, tym razem do gabinetu została poproszona Electra. Blondynka została odprowadzona przez Tipathy, a kiedy drzwi zamknęły się usiadła na skórzanych fotelu przed obliczem Heilari, która przedstawiła jej się.

-Jak się nazywasz? – Zapytała Dyrektorka chcąc wybadać grunt.
-Anne. Tyle Ci wystarczy.
-Nie do końca. Pseudonim Electra, prawda?
-Mhm.
-Dobrze. W takim razie co potrafisz?
-Potrafię stąd zwiać. Potrafię także nauczyć  cię czegoś. Nie prowokuj mnie.

Kobieta ukryła rozbawienie pod zaciekawioną maską. W spokoju przyglądała się nowo poznanej mutantce, która była nastawiona wyjątkowo wrogo.

-Słuchaj Elka. Chce Ci pomóc, może nie wiesz kim jestem, może nic o mnie nie wiesz, ale zaraz wszystko Ci wyjaśnię. Pozwól mi na to.
-Eh... No dobrze.
-Przede wszystkim wiedz, że wszyscy przebywający tutaj to mutanci. Rok temu stwierdziłam, że skoro potrafię pomóc dzieciakom z tym genem – powinnam to zrobić. Pewnie wiesz jak jest ciężko. Pewnego dnia budzisz się i masz moc, ludzie nie chcą cię poznać, boja się, czasami nawet  próbują zabić. Uczę was panować nad mocą, panować nad swoim życiem.  Co Ci szkodzi spróbować, co? Będziesz mogła żyć normalnie. Zamieszkaj tutaj, pozwól sobie pomóc. Oczywiście możesz odejść kiedy tylko uznasz to za stosowne. 
-Niby jak miałoby mi to pomóc? Zresztą doskonale radziłam sobie dopóki ta…. Dopóki Macabra mnie nie znalazła.
-Radziłaś sobie? Chcesz powiedzieć, że mogłaś używać mocy podczas zabawy w parku, miałaś wielu przyjaciół, którzy cię rozumieją i zawsze spierają, patrzyłaś w lustro i widziałaś uśmiech na swojej twarzy…? Mogę wymieniać dalej.
-Okey, nie było tak kolorowo… Ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
-Nauczyłabyś się działać w drużynie, zdobędziesz umiejętności i to całkiem spore, przestaniesz bać się tego co mogą zrobić ludzie, będziesz aktywnie działała jako mutantka i co najważniejsze – będziesz miała dom.
-Co z Macabrą? Nie wiem czy  się zorientowaliście, ale wampirek chce mnie zabić.
-Zauważyłam. Będziemy podziwiać was w wiadomościach przez tydzień… Możesz mi powiedzieć o co poszło?
-Nie za bardzo… Stare rany.
-Jednak ona wciąż czegoś od ciebie chce. Zemsta?
-Taaak… Ale wina leży po obu stronach. Przyjechałam tu z Kanady żeby się przed nią ukryć, ale widać nie udało się. Kiedyś Ci powiem. – Uśmiechnęła się blado.
-Czyli możemy na Ciebie liczyć?
-Na razie zostanę. Ona tez, prawda?
-Tak, ale zrobię wszystko co w mojej mocy żeby na was wpłynąć i to jakoś załatwić. Dziękuję.

Obydwie opuściły gabinet, Dyrektorka gestem poprosiła do siebie Alice.

-Przygotuj im pokoje jak najdalej od siebie. Dziewczyny – Zwróciła się jeszcze do dwóch nowych mutantek – jeśli macie gdzieś swoje rzeczy napiszcie na kartkach i dajcie mi, sprowadzimy wszystko co należy do was i chcecie mieć je tutaj. I proszę żebyście na razie nie używały moce. To bardzo ważne.

Rozejrzała się po twarzach zebranych upewniając się, że zrozumieli po czym udała się do Sali Walk.  Po przejściu kilku poziomów zawsze miała lepszy humor.

*Alice / Tipathy *

Zadanie średnio mi się podobało, ale jak  pani H każe tak trzeba… Jak na razie nowe zostały pod opieką Forzy żeby się nie pozabijały, ja tymczasem wybrałam pokoje, które dzieliła spora odległość… Zaraz potem ruszyłam w stronę pokoju z wyposażeniem i wzięłam dwa bojowe kostiumy, rozmiar pozostawał zagadką, mam nadzieję, że będą dobre.  Chociaż w sumie to żadne „mam nadzieję”, w nosie to mam.   Wróciłam do salonu, rzuciłam im ciuszki i z lekkim uśmiechem obserwowałam ich skrzywione miny. Wampirzyca średnio co 3 sekundy rzucała Blondynie spojrzenia typu „zaraz cię zjem”. Może być ciekawie…

-Chodźcie na górę, Electra – 2, Macabra – 19.
-Pokoje, tak? – zapytała Blondi.
-Brawo bystrzaku. – Westchnęłam i ruszyłam przodem. Byłoby miło jakby zaczęły za mną iść…

W końcu wpadły na to, że trzeba się ruszyć. Wskazałam ich nowe norki i miałam zamiar wrócić do reszty tej chorej bandy, ale zdałam sobie sprawę, że bez opieki one mogą zrobić sobie krzywdę. Wysłałam Heilari telepatyczne pytanko < ktoś musi ich pilnować, załatwisz to? >. Chwilę później otrzymałam odpowiedź < dzięki, że zgłosiłaś się na ochotnika. Za godzinę ktoś cię zmieni. >. Uwielbiam ją… 

****
Proszę, jeśli to czytacie - komentujcie i wytykajcie mi błędy. To pomaga :)

7 komentarzy:

  1. Hejka , tu Ms.Hope .Chwała Bogu za opcje Anonimowy , jak się nie ma konta .Ale to tak na marginesie .Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach ? Bo bardzooo fajnie piszesz :D

    Ms.Hope - http://xroguex.blogap.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomnij o linku . Właź tutaj : http://tony-pepper-forever.blogspot.com/ . Kontynuacja starego bloga o Pepperony .

      Usuń
  2. tu Isabell Wayne
    Hejka czas na krytykę :D
    A więc krytykę zacznę od podstaw:
    na początek wita nas ładny, przyjemny dla oka szablon(na tą chwile wiecej nie wymysle ;)
    postacie: barwne, różniące się od siebie,
    akcja : szybka i wciągająca
    słówko od krytyka : kiedys szcerze mogąłma powiedziec, że blogi o mutantach całkiem wymyslonych ktrórych z x men łaczy tylko to ze maja gen X są po prostu durne i bez sensu, sztuczne i naciagniete, ale.... teraz TY mi to uniemożliwiłas, dalas mi b. dobry przykald na to ze takie blogi mogą byc naprawde fajne i ciekawe. Twój blog naprawde mi sie podoba, poniewaz psotacie sa twoje i sprawiaja wrazenie ze mga zyc tu pomiedzy nami
    jedyny minus dotycz mnie : nie moge zapamietac ksyw, ale poprawie sie :)
    na koniec zapraszam na bloga, dodalam nowe ntki :
    naszkochanyinstytut.uchwycone-chwile.pl
    wonderfulwomen.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. siemka u mnie nowa notka, mam do Ciebie prośbę, pisz większymi literami, dobrze? reszta bez zarzutu tylko te literki troszku małe :/
    Isabell Wayne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, zaraz poprawiam ;)
      I dziękuję za wiadomość :)

      Usuń
  4. Kiedy kolejne ? Siedze jak na szpilkach . : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro ;D
      Ale uprzedzam, że ten 10 rozdział wyszedł dziwnie, przy następnych postaram się bardziej ;)

      Usuń