Narrator
Megan
Ciężka brama Instytutu niebezpiecznie
skrzypiała pod naporem bandy mieszkańców Denver, którzy dowiedzieli się czegoś
istotnego o lokatorach szkoły. Maddie
niespokojnie obserwowała scenę będąc ukrytą za firaną dużego okna w salonie.
Reszta wolała nie widzieć tego co dzieje się na zewnątrz, siedzieli na kanapie
i fotelach z grobowymi minami.
Alice próbowała nawiązać telepatyczne
połączenie z Heilari, jednak póki co nie odnosiło to skutku.
-Zaraz, więc to wszystko przez Megan i
Neala, tak? – Upewniał się Jim wysłuchawszy krótkiej opowieści.
-Tak jakby… Bo wiesz, mogłam jakoś ich
powstrzymać, albo od razu powiedzieć Heilari czy coś… - Remy spoglądała w
podłogę.
-Uwierz na słowo, gdybyś powiedziała wtedy
wcale nie było by lepiej. –
Odpowiedział z uśmiechem, próbując Ją
pocieszyć. – Alice, udało się?
-Nie. – Warknęła Kolorowa.
Quciksilver dyskretnie wymknął się do
swojego pokoju, zamierzał skontaktować się z Magneto.
Siedząc w kącie zimnego pomieszczenia, co
jakiś czas zerkałam z górę. Jeśli strażnicy przestaliby by mierzyć we mnie z
karabinów, a zajęli się przykładowo grą w karty, mogłabym zamienić się w coś
małego i zwiać. Niestety oni wciąż obserwowali każdy mój ruch.
Alice gwałtownie wstała z fotela i tempo
patrzyła w ścianę. Reszta wiedziała, że dziewczyna nawiązała kontakt z ich
mentorką.
Po kilkunastu sekundach zamknęła oczy i
westchnęła z ulgą. Zaraz potem spokojnie spojrzała na zebranych.
-Heilari wie gdzie są i właśnie po nich
leci. Mamy nic nie robić, szefowa twierdzi, że brama wytrzyma.
***
Dwie agentki bezgłośnie przemieszczały się w kierunku budynku
przypominającego opuszczony garaż. Kiedy dostały się do drzwi, młodsza z nich
szybko odnalazła ukryty skaner i przyłożyła do niego karty z kodem otwierającym
drzwi. Na pozór liche wrota, teraz
okazały się być niesamowicie solidne. Otworzenie ich zajęło kilka sekund.
-Gdzie teraz? - Zapytała Heilari.
-16 sekund... Za mną! - Nath pociągnęła
swoją towarzyszkę za rękę, biegły korytarzem zbudowanym z metalowych płyt.
Jedynym elementem wystroju były małe żarówki zwisające z sufitu co kilka
metrów.
Nie starały się zachowywać, ciszy, dzięki
mocy Nathalie były niewidzialne, a pozostało bardzo niewiele czasu. Po krótkim
sprincie ujrzały windę i podwójne schody, jedne prowadziły w dół, drugie w
górę. Wybrały te skierowane do podziemi.
Na poziomie drugim znalazły się wraz z momentem uruchomienia alarmu. W
akompaniamencie syren usiłowały uniknąć zderzenia z chmarą strażników
biegnących we wszystkich możliwych kierunkach.
Urządzenie przy pasku jednego ze strażników
wydało charakterystyczny dźwięk
właściciel odpiął je i zerknął na wyświetlacz po czym powiedział coś co
pozostałych, którzy zaraz potem opuścili posterunek. Nie długo czekałam na
efekty, bo już po chwili zadzwonił szkolny dzwonek, który jak się domyśliłam,
miał ogłaszać alarm. Okey, rozumiem, że z funduszami kiepsko...
Moc Nathalie słabła, dziewczyna używając
jej nie mogła biec tak szybko. W porozumieniu z Heilari opuściła niewidzialną
zasłonę. Strażnicy potrzebowali chwili na rozeznanie w sytuacji, H wykorzystała
to i jednym ruchem dłoni zatrzymała pracę serc dziesiątki z nich. Pozostało
dwóch których sprawnie zastrzeliła Nath.
-Zaraz zjawią się kolejni, Jesteśmy na
odpowiednim poziomie, trzeba znaleźć dzieciaki. - Powiedziała Nathalie
rozglądając się.
Urządzenie mojego osobistego ochroniarza
znowu zabrzęczało, przeczytał wiadomość i spojrzał na mnie z wahaniem. W końcu
jednak stwierdził, że może zostawić mnie samą i zniknął mi z oczu. To była
jedyna okazja... Zamieniłam się w małą
muchę i wzleciałam ku górze. Mogę się przemieniać na bardzo krótko więc
musiałam się spieszyć. Kiedy tylko opuściłam ten... bunkier, zobaczyłam, że
znajduje się w w metalowej hali, wielkości małego hangaru. Doły takie jak ten
były tu główną atrakcją. Zbudowano ich
kilkadziesiąt... Wokół każdego stało kilka krzeseł czy też taboretów.
Zaobserwowałam jedynie kilkoro strażników, nie wiedziałam co zrobić... Muszę
znaleźć Neal'a, tak, to priorytet. Ciągle jako muszka sprawdzałam każdy bunkier
licząc na to, że znajdę swojego kumpla, ale nic z tego... Zdałam sobie sprawę z
tego, że za chwilę moja moc przestanie działać, więc chcąc nie chcąc przerwałam
poszukiwania. Zauważyłam coś w rodzaju kanciapy ochroniarzy, była pusta, więc
wleciałam do środka i natychmiast przybrałam ludzką postać.
Nathalie rozglądając Obydwie podążały słabo
oświetlonym korytarzem, strzelając do pojedynczych ochroniarzy zanim ci zdołali
powiadomić resztę o miejscu pobytu niechcianych gości. Hol ciągnął się w
nieskończoność, postanowiły wybrać najbliższy "zjazd" i tak też
zrobiły. Tym razem trafiły na rząd pokoi z oszklonymi ścianami. Za nimi nie
było pracowników ośrodka, za to mnóstwo przedmiotów. Maszyny, sprzęt biurowy, rzeczy
codziennego użytku... Dalsze pomieszczenia zawierały tajemnicze komory
ustawione w rzędach, szybki były zamarznięte, ale agentki domyśliły się, że w
środku są mutanci, którzy byli zbyt cenni do utylizacji i naukowcy postanowił za
hibernować ich w celu przeprowadzenia
badań.
***
Bardzo przepraszam, kompletnie nie mam ostatnio czasu na pisanie, a jak już mam to wena ucieka w podskokach... Postaram się jakoś zmobilizować :)
Czy taki sposób oznaczania "kto co gada" jest lepszy, czy jednak lepiej pisać np"*Narrator*" przed danym fragmentem?
Proszę o szczerą krytykę.
hej :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie Ci dziś(lub kiedy to tam było ;) wyszło :)
co do narracji i tak i tak jest dobrze, wic pisz tak jak Ci wygodniej :)zapraszam na
wonderfulwomen.blog.pl
oj pozmieniało się :)
ja @!* czemu to nigdy nie akceptuje mojego wordpressa?! To powoli staje się denerwujące :/
I.W.