środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 7


[5 lipca]

*Megan/Arklys*

Na korytarzu poczekałam na chłopaków i Maddie, razem zeszliśmy na dół. Przy fontannie były już Alice i Remy.  Kolorowa pewnie próbuje ją przestraszyć...

-Hej! – Krzyknęłam. –No chodźcie już, bo dobrze nie wyjdziemy, a już będziemy musieli wracać!
-Spokojnie! – Odpowiedział ze śmiechem Jim, któremu wydarłam się nad uchem.
-No dobra, ale szybko, szybko!

Pociągnęłam Tipathy i Rem za ręce pomagając im wstać.  Wszyscy ruszyliśmy w kierunku miasta. Madelaine co chwila rzucała mi jakieś groźne spojrzenia, czyli coś się święci. Szłam sobie na końcu z nową i Devilem.

-Weź to zgaś! – Warknęłam gdy zauważyłam jak Neal formuje kulę z ognia.  A kiedy to robi zawsze potem mamy kłopoty.
-A tak w ogóle dlaczego nie jesteś już czerwony? – Zapytała Remy.
-Holozegrek.  Ja i Jim dostaliśmy je do Profesora Xaviera. Jest kilka fajnych gadżetów, dzięki niemu wydaje się, że jesteśmy normalni. Z wyglądu oczywiście, charakteru nie zmienisz... No bo nadal mam rogi, ale ich nie widać.  Tak samo ze skrzydłami Falcona. – Wyjaśnił z zainteresowaniem.
-Ja zawsze mówię, że farbuje włosy. Na szczęście w naszej szkole jest luz i możemy ubierać się jak chcemy, mieć fryzury w każdym odcieniu tęczy... Co idealnie widać u Alice.
-Nie denerwuj mnie. – Warknęła Kolorowa, która nie lubiła gdy się o niej mówi.

W końcu doszliśmy do centrum handlowego. Maddie i Alice poszły gdzieś razem, to samo z Jimem i Nealem,  a ja i Remy zostałyśmy przy wejściu.

-To gdzie idziemy najpierw? – Zapytałam z entuzjazmem.
-Wiesz mi to obojętnie. Prowadź! – Rzuciła ze śmiechem, a ja już układałam plan wycieczki.

Wpadałyśmy do sklepów jak burze, kupowałyśmy jakieś drobiazgi i leciałyśmy dalej. Pół godziny to strasznie mało czasu, a chciałam pokazać Rem jak najwięcej. W końcu mój ustawiony specjalnie na tę okazję budzik wydarł się w melodii Kerosene Mirandy Lambert..

-No to musimy wracać…
-Lubisz Mirandę Lambert? – Zapytała z takim zachwyconym uśmiechem, że aż się przestraszyłam.
-Taaak. A co?
-Znam ją. W sensie osobiście.
-Serio?!
-Tak!

No to mnie zagięła! Całą drogę powrotną gadałyśmy o utworach naszej idolki i kilku innych muzykach.  Spóźniliśmy się na kolację, ale Melanie nie była tak bardzo zła. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy wcinać jedzenie z cateringu. Pani dyrektor nie kwapiła się by zatrudnić kucharkę, a wie, że my prędzej sporządzimy trutkę na szczury niż zrobimy, powiedzmy  tartę. 

-O 20 zapraszam do DR na lekki trening. Trzeba nauczyć Remy podstawowych ruchów, popracujemy też nad twoją  mocą.. Myślę, że czy m prędzej się za to weźmiemy tym lepiej nam to wyjdzie. Ale nie obiecuje,  że w ogóle coś się zmieni. Po prostu nie mam pojęcia jak to z tobą jest.

To mamy 20 minut… Razem z Remy i Nealem poszłam do salonu i włączyliśmy telewizor. Oczywiście leciały jakieś wenezuelskie telenowele, ale Devil nie dał nam przełączyć.  On ogląda chyba wszystkie seriale, jak rano włącza TV tak siedzi do wieczora z przerwami na posiłki.

-O co chodzi z treningiem? Co będziemy ćwiczyć? – Rem spojrzała na mnie pytająco, widać tak samo jak ja nie jest fanką mody na sukces i tych innych tasiemców...
-Sztuki walki, medytacja, joga.. Różne takie sztuczki, Heilari naprawdę zna się na rzeczy. Sport to zdrowie i te sprawy... Wiesz, ona najchętniej zastąpiłaby  w szkole wszystkie lekcje WF-em.  Uważa, że nie musimy ćwiczyć panowania nad mocą bezpośrednio, bo nauka ruchów, ciosów czy figur wymaga od nas wystarczającej ilości koncentracji. Więc gdy będziemy musieli użyć naszych darów zrobimy to bez problemu, nawet jeśli ostatni raz robiliśmy to miesiąc temu.  Wiesz... Ona generalnie nienawidzi ludzi. Nie wiem dlaczego, ale jest strasznie cięta… Bardzo chciałaby móc pozwolić nam być w pełni mutantami, ale wie że nie możemy bo gdy norm... ludzie się dowiedzą mogą zrobić nam krzywdę.  Dlatego uczy nas obrony bez użycia, dajmy na to telepatii.
-Aha.. Mniej więcej rozumiem… A jak niby można obronić się telepatią?
-No bardzo prosto. Alice miała zajęcia z użyciem mocy i potrafi. Podobno ma spory dar... Ale wszystkiego się dowiesz.  A właśnie, Kolorowa dała ci już strój?
-Nie…
-To chodź. – Wstałyśmy i zeszłyśmy do podziemi. 

Mamy specjalny pokoik na stroje i gadżety do nich, szybko znalazłyśmy odpowiedni rozmiar i każda z nas poszła do siebie.  Moje królestwo wygląda TAK.  Troszkę go przemeblowałam, zmieniłam kolory i jest idealnie.  W miarę szybko się przebrałam i sprawdziłam komputer po czym wyszłam na korytarz i kilka razy solidnie walnęłam w drzwi Maddie.

-Czego?!
-Spóźnisz się siostrzyczko.
-Wrrrr!

Uśmiechnęłam się i oparłam o ścianę czekając na resztę. Jim i Devil pojawili się w miarę szybko, Alice także wyrobiła się raz dwa. Remy chciała iść w zupełnie innym kierunku, ale kiedy zaczęliśmy wrzeszczeć, że „jesteśmy tuuutaj!” to się wróciła. Madelaine dotarła po minucie, więc mogliśmy zejść do Danger Room. Ruda wydawała się trochę przestraszona, ale wyjaśniłam jej, że to nic strasznego. Znaczy tak teoretycznie..

*Remy/…* 

Wszystko było takie... metalowe. Muszę przyznać, że trochę się bałam i Megan chyba to zauważyła, bo przystąpiła do pocieszania mnie.  Myślę, że to pomogło, ale nadal nie czułam się najlepiej. Co prawda, Heilari pokazywała mi to miejsce, ale teraz będę musiała nauczyć się walczyć i używać mocy. Taaak... Mocy. Nawet nie wiem czy nadal będę ją miała, skoro coś jest nie tak zaczynam mieć pesymistyczne myśli.  Doszliśmy do wielkich, okrągłych wrót.  Falcon przyłożył rękę do czytnika, to samo zrobiła Alice z okiem.  Przyglądałam się temu w skupieniu tak wielkim, że Neal i Meg parsknęli śmiechem.

-Jejku, Remy spokojnie! Wszystko będzie dobrze!

Weszliśmy do środka. Wielka, okrągła sala. Niby nic groźnego, ale nazwa nie bierze się znikąd, co? Ano właśnie... Kilka płyt w ścianach na chwilę zniknęło wypuszczając z wnętrza roboty. 

-Remy.  Teraz się nie bój, tylko patrz co oni robią. – Głos Heilari dobiegł nas z głośników.

Nagle jakaś gigantyczna, metalowa łapa złapała mnie i uniosła w górę. Krzyknęłam zwracając na siebie uwagę innych, ale tylko na sekundę. Dla nich to chyba było naturalne.

-Nie rzucaj się jak delfin na pokazie, tylko obserwuj.  – Upomniała mnie trenerka.

W końcu zrezygnowana i zmęczona  wisiałam pod sufitem i oglądałam jak ładnie walczą moi znajomi. Szło im bardzo dobrze, Megan i Jim z łatwością rozwalali te cyborgi jeden po drugim.  Zaczęłam im kibicować i ogólnie atmosfera zrobiła się bardzo zabawna.  Po 15 minutach wielka łapa spuściła mnie na dół.

-Byliście genialni! – Powiedziałam z zachwytem.
-Teraz twoja kolej. – Głos Melanie Hover...
-Ale ja... No nie wiem... To głupie.
-To uratuje ci kiedyś życie. Daj sobie pomóc Remy.
-Okey, to co mam robić?
-Falcon i Arklys: nauczycie ją podstaw. Reszta będzie miała ćwiczenia w holotrenerze.

Po chwili z podłogi wyrosła ściana. Moje oczy wielkości piłek tenisowych zdradzały wszystko. Obszar na którym znajdowaliśmy się my, zajmował jakieś 1/3 całego pomieszczenia. Spojrzałam pytająco na rozbawioną Meg, a ta wykonała jakiś gest ręką spoglądając ku górze.

-Arklys. Ćwiczcie na sobie. Roboty poszły dla tamtych.
-Super... To ćwiczmy na tobie ptaszku.  – Wyszczerzyła się do Jima, który tylko głośno westchnął.
-Okey, zaczniemy od obrony, bo to na razie jest najważniejsze.

Wymieniła z chłopakiem kilka słów i kazali mi uważnie obserwować.  Zaatakowała go, a ten jakoś się wybronił.

-Tak masz zrobić. Ale tylko w razie ciosu z boku, w innych przypadkach to bez sensu. Teraz ty spróbujesz. Uważaj...

Przyjęłam odpowiednią postawę i przygotowałam się do obrony. Dziewczyna wykonała to co trzeba, a ja dość niezdarnie zrobiłam swoje.

-Dobrze. – Uśmiechnęła się.  – Przećwiczmy to jeszcze ze 2 razy i idziemy dalej. Naprawdę, będzie dobrze. – Uśmiechnęła się.

Jak powiedziała tak zrobiliśmy. Musieliśmy się spieszyć, ponieważ oni stoją z materiałem dopóki ja go nie nadrobię.  Omówiliśmy w teorii i praktyce kilka ciosów, manewrów i tych innych... Muszę się też nauczyć nazw, bo  na razie Megan musi mi wszystko tłumaczyć jak pastuch krowie na rowie...  Skończyliśmy trening po godzinie i każdy poszedł do swojego pokoju.

-Remy. Zaczekaj chwilę. – Heilarii odezwała się, gdy przekraczałam próg Danger Room.
-O co chodzi?
-Miałyśmy poćwiczyć pod kątem twojej mocy. Wróć do Sali, dobrze?
-Okey... – Westchnęłam. Byłam zmęczona to prawda, ale ta ciekawość nie dawała mi spokoju. Co jeśli za chwile dowiem się jaka naprawdę jestem?

Kiedy znowu znalazłam się w środku jakaś płyta w ścianie ustąpiła i wyszła z niej Heilari. Niezły tam mają labirynt…

-Dobrze usiądź. – Powiedziała.

Rozejrzałam się, jako, iż nie dostrzegłam żadnego krzesła zasiadłam na podłodze. Ona zrobiła to samo.

-Telepatia... Dlaczego akurat to? Mam tak wiele pytań… Jak wolisz? Sprawdzić swoje umiejętności czy od razu zaczynamy pracę nad wydobyciem prawdziwego daru?
-Masz pewność, że telepatia jest tylko przejściowa?
-Mówiłam już... Nie mam żadnej pewności, ale Xavier podziela moje zdanie.
-Dobra, więc możemy spróbować... Wiesz co się stanie?
-Eh... Nie. Ale chyba wiem jakie powinnaś mieć zdolności. Jednak niczego nie mogę obiecać. Równie dobrze możemy wydobyć je dzisiaj jak i za miesiąc. A jeszcze jedno: masz 15 lat, tak?
-Tak, niedawno skończyłam.
-Aha... – Zamyśliła się.
-Powiedz, chce wiedzieć na czym stoję.  Dlaczego pytałaś o wiek?
-Am... Gen x ujawnia się zwykle w wieku nastoletnim. Najczęściej w wieku od 14 do 17 lat. Od jak dawna potrafisz czytać w myślach?
-Kilka lat...
-Właśnie. Może telepatia to tylko przykrywka, która wystąpiła wcześniej żeby przygotować cię na nadejście dość... potężnego daru? Jak myślisz?
-Nie mam pojęcia. Jak to potężnego? Skoro ty coś wiesz... To mi powiedź.
-Na razie nie. Nie mam pewności...
-Dlaczego to przede mną ukrywasz? Nie odpowiadasz na wszystkie pytania? Nawet nie wiem co ty potrafisz!
-Dowiesz się w swoim czasie. – Odpowiedziała z wielkim spokojem, a ja westchnęłam.

Nie udało mi się już niczego od niej wycisnąć, powoli zaczynała mnie irytować. Do tego te oczy...

-Skup się Remy. Spróbuj zajrzeć do mojego umysłu.  Podobno telepaci widzą to jako korytarz z drzwiami, znajdź etykietkę „Soldiers of Olimp” i wejdź tam.

Musiałam się tylko trochę skoncentrować i już po chwili szłam między wieloma parami drzwi. Kusiło mnie by zajrzeć do „dzieciństwo” czy na przykład „badania”, ale mogło to mieć swoje konsekwencje.  W końcu znalazłam odpowiednie przejście i przekręciłam gałkę. Jednak nic się nie stało, chciałam użyć siły, ale i to na nic się nie zdało.

-Co się dzieje? Dlaczego nie mogę tam wejść? – Rzuciłam w przestrzeń.  Było tu echo dając ciekawy efekt...
-Próbuj moja droga. Mała blokada mentalna...
-Eh...

Zamiast na upór siłować się z drzwiami użyłam telepatii. Jednak nie dałam rady.

-Wystarczy, wyjdź.

Jednak opuszczenie umysłu Heilari mi nie wychodziło, więc po chwili sama mnie z niego wyrzuciła. Trochę dziwne uczucie, coś jakby ktoś zdzielił mnie w łeb patelnią. Spojrzałam na nią z wyrzutem łapiąc się za głowę.

-No co ? Musiałam ci pomóc.
-A mówiłaś, że nie jesteś telepatką.
-Bo nie jestem. Eh... Każdy może nauczyć się blokować swój umysł, a przynajmniej każdy mutant.  To co skoro twoja aktualna moc jest słaba,  myślę, że gdy podkręcimy temperaturę – nie będzie większych problemów.
-Okey. Ale będzie dobrze, tak ? –Zapytałam z lekkim wahaniem, a ona ostentacyjnie spojrzała w górę.
-Mówiłam już... Ale w razie czego damy radę to opanować.

*Madelaine / Forza*

Stałam w obserwatorium Danger Room i zza szyby obserwowałam rozmowę Remy i Heilari. Oprócz mnie była tu także Alice, ale ona wolała zająć się kolorowym magazynem siedząc na fotelu...  Spojrzałam na konsolę, jej, ale tu było guzików, dźwigni...  Każda była odpowiedzialna za coś innego. Za lasery, za miotacze ognia, za roboty... Jak Melanie się w tym nie gubi? A może gubi, ale udaje, że wie co robi. Wolę o tym nie myśleć. Zerknęłam na salę, obydwie wstały z ziemi. Kobieta machnęła do mnie, wiedziałam, że chodzi jej o włączenie głośników i mikrofonów, żebyśmy mogły się porozumiewać, ale który to wichajster?

-Może ten... Nie, chyba ten... – Głośno zastanawiałam się.
-Rany... To ten zielony z obrazkiem megafonu... – Alice przemówiła…

Szybko wcisnęłam guzik.

-Na początek daj nam hologram.  Program R27.
-Się robi… Ale może to trochę potrwać... Cholera, który to...
-Maddie, pozwól, że ja to załatwię. –Alice powiedziała przesłodzonym głosem i podeszła do panelu sterowania, wykonała kilka ruchów na klawiaturze i na ekranie w naszej Sali pojawił się obraz z holotrenera.

Były w jakimś starym budynku we wnęce pod schodami, niedaleko grupka zamaskowanych ludzi rozmawiała o czymś.

-Musisz podejść jak najbliżej, z rozmowy wywnioskować o co chodzi, wrócić to mi to przekazać. Jasne? – Heilari wyjaśniła nowej, która skinęła i ruszyła skradając się. Nie za bardzo wiedziałam na czym ma polegać to zadanie, ale ufamy naszej trenerce. Poza tym ona wie jakie moce powinna mieć Remy.

Dziewczyna pomimo wielkich starań została zauważona przez bandytów i „zastrzelona”, jednak to tylko iluzja i tylko wydawało jej się, że widzi krew.

-Wyłącz. – Rzuciła Melanie, a Alice natychmiast wykonała polecenie. Jakim cudem ona się tu orientuje? – Dobra, teraz R15.

Po chwili obydwie stanęły na środku wielkiego pola, po którego dwóch stronach ustawili się żołnierze z karabinami. Mieli ze sobą walczyć, czekali tylko na rozkaz dowódcy.  W pewnym momencie ruszyli do boju i kule zaczęły śmigać na lewo i prawo. Remy nieco zakłopotana próbowała się skulić, ale Mel kazała jej użyć mocy. Rudowłosa pomimo usilnych starań nie dała rady, nic się nie wydarzyło...

-Eh.. Dobra teraz R7.

Alice raz dwa włączyła kolejny hologram i zobaczyłyśmy jak, Heilari wraz z Remy siedzą w celi. Nikogo nie ma w pobliżu, za to wiele przydatnych przedmiotów niepozornie leży sobie gdzieś nieopodal.

-Spróbuj nas stąd wydostać.

Jej skupiona mina powala mnie na kolana… Mimo tego nie dała rady, po prostu nie potrafiła.
Melanie westchnęła i położyła jej rękę na ramieniu, dając nam też znak by wyłączyć wszystko. 

-Zostań tu jeszcze...

Sama zaś wyszła z Sali i po kilkunastu sekundach weszła do pomieszczenia, w którym znajdowałam się wraz z Alice.

-I nic? – Zapytała moja koleżanka.
-Nic... Ale nie dziwię się, musimy nad nią popracować. Jestem prawie pewna, że te cholerne moce się ujawnią.

***
Już w następnym rozdziale dołączą 2 nowe mutantki :)

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział 6


Do pomieszczenia weszła dziewczyna, którą przedstawiono jako Megan. Uśmiechnęła się do rudowłosej.

-Hej, co tak sama siedzisz ? – Zaczęła.
-No wiesz, nawet nie wiem gdzie ma być mój pokój.
-Aha, zaraz coś na to poradzimy. Chodź. – Wyszły na korytarz, następnie zapukały do ciemno brązowych drzwi gabinetu Melanie Hover.
-Am.. Nie chciałabym przerywać, ale Remy nie wie co ma ze sobą zrobić. Jakiś pokój czy karton  w garażu…?
-Nie teraz Arkys, niech weźmie jakikolwiek…                 
-Okey..  Remy słuchaj więc: Mój pokój znajduje się tu.. – Stanęły  przed kolejną parą drzwi. – Tam masz Alice, tu Neala i Jima, a tu Fozrzę.  Także możesz sobie wziąć ten, znajduje się najbliżej nas. Jeśli wolisz samotność to do wyboru masz 20 innych. 

-Wezmę ten. – Odwzajemniła uśmiech i niepewnie weszła do środka. Pokój był niewielki, ale wystarczający. Mieściły się tu 2 łóżka, jedna duża szafa i kilka małych regałów.  Oddzielna łazienka. Wszystko to w przyjemnych odcieniach zielonego. Chwilę potem poszła po swoje rzeczy i rozpakowała się. Otworzyła drzwi na balkon i rozejrzała się po okolicy.  „Nieźle..” – pomyślała, gdy obserwowała jak bardzo postarał się architekt. Zauważyła, że wszyscy jej nowi znajomi wyszli na boisko i grają w piłkę. Przypatrywała im się chwilę, ale potem zdała sobie sprawę, że jej życie w ciąg ostatnich tygodni zmieniło się nie do poznania, zdała sobie sprawę kim jest, zmieniła adres zameldowania i.. Straciła matkę, którą tak kochała. Posmutniała, gdyż w sercu czuła ogromną pustkę po stracie najbliższej osoby. Mimowolnie kilka łez spłynęło po jej policzkach, zrezygnowała wróciła do pokoju i zwinęła się w fotelu.


Nie minęło dużo czasu gdy usłyszała pukanie. Szybko otarła twarz.

-Am.. Proszę...
-Hej, nie przeszkadzam? – Megan z przyjaznym uśmiechem zajrzała do środka.
-Nie, wejdź. – Zmusiła się do odwzajemnienia gestu.
-Właściwie to przyszłam, żeby wyciągnąć cię na dwór. Pogoda jest marveilleux! Opowiem ci co nieco. No nie daj się prosić, bo jak przyjdzie po ciebie reszta będziesz miała gorzej. – Zaśmiała się radośnie.
-Zgoda, chodźmy.

Wyszły na korytarz, a następnie skierowały się do ogrodu. Arklys za wszelką cenę starała się pocieszyć nową, w końcu efekty zaczęły być widoczne.

-Więc jeździłaś konno? – Zapytała Remy.
-Tak, parę lat. Ale przez to wszystko.. Wiesz, moce.. Przestałam. Nie wiem czy byłabym w stanie do tego wrócić.
-Już ja ci pomogę! Będziemy śmigać w tereny! – Uśmiechnęły się do siebie.
-Zobaczymy.. A o co chodziło Heilari z tym, że jesteś chyba telepatką?
-Sama nie wiem. Dzisiaj zapytam.
-Ale nie przejmuj się. Znaczy, ja wiem, że jest ci ciężko, ale tutaj naprawdę ci pomożemy. Na początek proponuje małą integrację. Chodź pójdziemy do reszty. Są pewnie ciągle na boisku.
-No dobra...
-Rany, ile ty masz w sobie entuzjazmu dziewczyno!

Roześmiały się i żwawo ruszyły w stronę reszty. Megan miała rację, gdyż cała szóstka siedziała pod koszem.

-Hej ! – Meg raźno krzyknęła żeby zwrócić na siebie ich uwagę.
-No cześć. I co Remy, podoba ci się tutaj? – Zaczęła Madelaine.
-Na razie tak, ale raczej nie dużo mogę powiedzieć..
-Myślę, że powinnaś iść do Heilari. – Odezwała się Alice. –Teraz. Nie rozumiem tylko dlaczego mówi to mnie. Ale idź już.

Rudowłosa spojrzała na nią z lekkim zaskoczeniem.

-Sam, my też już idziemy. – Jean uśmiechnęła się do wszystkich. – Profesor czeka z Loganem w samochodzie. To na razie.

Cala trójka ruszyła w stronę tylnego wejścia do rezydencji.

-Myślę, ze niedługo się zobaczymy. Profesor wspominał,  że uczniowie Heilari przyjadą do nas na przynajmniej połowę wakacji. –Kontynuowała Grey. – Także trzymajcie się i do zobaczenia! – Pomachała i razem z blondynek, który uśmiechnął się na pożegnanie wyszła na dziedziniec.

Remy udała się do gabinetu dyrektorki pukając śmiało.

-Wejdź.
-O co chodzi? Zresztą sama mam kilka pytań..
-Okey, siadaj. Więc po pierwsze: na razie jest zakaz używania mocy.
-Przecież to szkoła, która..
-Czekaj. – Przerwała jej. – Taki tok nauczania. Nie jest tak, że ja to sobie wymyśliłam bo tak mi się chciało, ale dlatego, bo wiem, że to wam pomoże. Za jakiś czas wyjedziecie do Baywille do szkoły Xaviera. Dlaczego? Otóż będę musiała wyjechać, a wam przydadzą się treningi z większą ilością mutantów i z różnymi nauczycielami. Poza tym tam zawsze się coś dzieje...
-Mhm.. Ale chciałam zapytać o to dlaczego powiedziała pani, że..
-Nie pani, tylko Heilari. – Uśmiechnęła się łagodnie. – Chodzi ci o te moc, prawda? – Westchnęła.
-No tak.
-W sumie sama nie wiem co o tym myśleć. Ale powiem ci co wiem, masz prawo.. Charles potwierdził, że telepatia jest tylko mocą przejściową.. Tak jakby. Kiedy dowiedziałam się, że ujawnił się w tobie gen x, myślałam, że twoje moce będą inne. Byłam pewna! Ale potem okazało się inaczej, co kompletnie mnie zdziwiło... Poprosiłam Xaviera, żeby sprawdził słuszność moich podejrzeń. Okazało się, że mam rację. Powinnaś mieć inne moce.
-Ale dlaczego? No i skąd możesz wiedzieć jakie powinnam mieć.. te no.. moce?
-Widzisz.. Moce są dziedziczne.

Remy spojrzała na nią pytająco, chcąc zadać kolejne pytanie jednak pukanie do drzwi jej to uniemożliwiło.

-Wejść. – Powiedziała Heilari zerkając na siedzącą. Kiedy do gabinetu weszła pozostała piątka jej uczniów uśmiechnęła się.
-O co chodzi? – Zapytał Jim.
-Chce żebyście wiedzieli jak wygląda sytuacja. I co będziemy teraz robić. Na początek zaczynamy ostry trening, będziecie walczyć jak żółwie ninja, pomożemy Remy zrównać się z wami. Moce nadal zostawiamy jak były, ale jest jeden wyjątek. Teraz myślę, że ja i Remy musimy poćwiczyć by uaktywnić twoje zdolności.. Jutro rano widzę was wszystkich w danger room.
-Zdefiniuj „rano”.. są wakacje.. – Megan skrzyżowała ręce.
-Eh.. o 12.
-Alice daj nowej strój bojowy. Pokój już masz z tego co wiem.
-Mam. – Odpowiedziała ruda ciągle wpatrując się w dyrektorkę z pytającym wyrazem twarzy.
-No dobrze, kolacja za godzinę. Co tu jeszcze... Chyba wszystko. Dam znać. Możecie już iść, w sumie jeśli chcecie idźcie do miasta kieszonkowe powinniście jeszcze mieć.
-Powinniśmy.. Taaaak.. – Neal z nerwowym uśmiechem wpatrywał się w czubki swoich butów.
-Devil! Mówiłam żebyś nie wydawał kasy na głupoty. Teraz czekaj sobie 3 tygodnie. – Prychnęła i gestem kazała wszystkim wyjść.
-Ale.. – Zaczęła Rem.
-Powiem ci kiedyś. Ale nie teraz. –Melanie Hover Spojrzała na nią swymi fioletowymi oczami.
Rudowłosa wyszła wraz z resztą.
-To co? Za 10 minut przy fontannie? – Jim ogarnął wzrokiem pozostałych.
-Spoko.

Rozeszli się do pokoi. Remy sama nie wiedziała czy chce iść, ostatecznie jednak stwierdziła, że powinna pozwiedzać, by potem jako tako orientować się w terenie. Z pokoju wzięła kurtkę i chwilę odczekała. Kiedy wyszła na korytarz zawahała się czy iść w prawo czy w lewo, wybrało lewą stronę i okazało się, że trafiła do salonu, a następnie na zewnątrz. Zauważyła, że na razie zjawiła się tylko Alice, niepewnie podeszła bliżej i usiadła na brzegu fontanny.

*Alice/Tipathy*

-Idziemy do centrum handlowego. Masz telefon? Jakbyś się zgubiła czy coś.. – Zapytałam. W końcu nasza nowa koleżaneczka jeszcze nieobeznana w terenie.
Denerwuje mnie to, że Heilari nie chce mi nic powiedzieć o jej mocy. Dlaczego jest to „chyba” telepatia? Ogólnie coś mi się tu nie podoba..

-Tak, podyktuje ci numer.. – Wpisałam go sobie do komórki oznaczając jako „ruda-dziwna” i spojrzałam na nią groźnie. A niech się boi.. -Kiedy byłaś w moim domu.. To nie była twoja prawdziwa rodzina, prawda?
-Prawda. – Odparłam wpatrując się w drzwi.
-Więc kto?
-Przypadkowo napotkali ludzie, udało mi się nimi sterować. Pomogła mi Heialri.
-Ona też ma takie zdolności?
-Nie. Znacznie ciekawsze.. – Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Jakie?
-Za dużo pytań zadajesz. Dowiesz się kiedy przyjdzie czas.

***
Niedługo dojdą 2 nowe postaci.. ;)
Wreszcie mam wenę na pisanie. Pomogło obejrzenie trzeciego sezonu x-men evolution i mam teraz 100 pomysłów na minutę :) Tak strasznie chciałabym móc od razu to wszystko rozpisać, wyjaśnić, ale ciężko. Strasznie mące w tym opowiadaniu, ciągle coś zmieniam, poprawiam.. Tak już mam. ;D