Do pomieszczenia weszła dziewczyna, którą
przedstawiono jako Megan. Uśmiechnęła się do rudowłosej.
-Hej, co tak sama siedzisz ? – Zaczęła.
-No wiesz, nawet nie wiem gdzie ma być mój
pokój.
-Aha, zaraz coś na to poradzimy. Chodź. – Wyszły
na korytarz, następnie zapukały do ciemno brązowych drzwi gabinetu Melanie
Hover.
-Am.. Nie chciałabym przerywać, ale Remy nie
wie co ma ze sobą zrobić. Jakiś pokój czy karton w garażu…?
-Nie teraz Arkys, niech
weźmie jakikolwiek…
-Okey.. Remy słuchaj więc: Mój pokój znajduje się
tu.. – Stanęły przed kolejną parą drzwi.
– Tam masz Alice, tu Neala i Jima, a tu Fozrzę. Także możesz sobie wziąć ten, znajduje się najbliżej
nas. Jeśli wolisz samotność to do wyboru masz 20 innych.
-Wezmę ten. –
Odwzajemniła uśmiech i niepewnie weszła do środka. Pokój był niewielki, ale
wystarczający. Mieściły się tu 2 łóżka, jedna duża szafa i kilka małych
regałów. Oddzielna łazienka. Wszystko to
w przyjemnych odcieniach zielonego. Chwilę potem poszła po swoje rzeczy i rozpakowała się. Otworzyła drzwi na balkon i
rozejrzała się po okolicy. „Nieźle..” –
pomyślała, gdy obserwowała jak bardzo postarał się architekt. Zauważyła, że
wszyscy jej nowi znajomi wyszli na boisko i grają w piłkę. Przypatrywała im się
chwilę, ale potem zdała sobie sprawę, że jej życie w ciąg ostatnich tygodni zmieniło się nie do poznania, zdała sobie sprawę kim jest, zmieniła adres zameldowania i.. Straciła matkę, którą tak kochała.
Posmutniała, gdyż w sercu czuła ogromną pustkę po stracie najbliższej osoby.
Mimowolnie kilka łez spłynęło po jej policzkach, zrezygnowała wróciła do pokoju
i zwinęła się w fotelu.
-Idziemy do centrum
handlowego. Masz telefon? Jakbyś się zgubiła czy coś.. – Zapytałam. W końcu
nasza nowa koleżaneczka jeszcze nieobeznana w terenie.
Nie minęło dużo czasu gdy
usłyszała pukanie. Szybko otarła twarz.
-Am.. Proszę...
-Hej, nie przeszkadzam? – Megan z przyjaznym uśmiechem zajrzała do środka.
-Nie, wejdź. – Zmusiła się do odwzajemnienia gestu.
-Właściwie to przyszłam, żeby wyciągnąć cię na dwór. Pogoda jest marveilleux! Opowiem ci co nieco. No nie daj się prosić, bo jak przyjdzie po ciebie reszta będziesz miała gorzej. – Zaśmiała się radośnie.
-Zgoda, chodźmy.
-Hej, nie przeszkadzam? – Megan z przyjaznym uśmiechem zajrzała do środka.
-Nie, wejdź. – Zmusiła się do odwzajemnienia gestu.
-Właściwie to przyszłam, żeby wyciągnąć cię na dwór. Pogoda jest marveilleux! Opowiem ci co nieco. No nie daj się prosić, bo jak przyjdzie po ciebie reszta będziesz miała gorzej. – Zaśmiała się radośnie.
-Zgoda, chodźmy.
Wyszły na korytarz, a
następnie skierowały się do ogrodu. Arklys za wszelką cenę starała się
pocieszyć nową, w końcu efekty zaczęły być widoczne.
-Więc jeździłaś konno? –
Zapytała Remy.
-Tak, parę lat. Ale przez to wszystko.. Wiesz, moce.. Przestałam. Nie wiem czy byłabym w stanie do tego wrócić.
-Już ja ci pomogę! Będziemy śmigać w tereny! – Uśmiechnęły się do siebie.
-Zobaczymy.. A o co chodziło Heilari z tym, że jesteś chyba telepatką?
-Sama nie wiem. Dzisiaj zapytam.
-Ale nie przejmuj się. Znaczy, ja wiem, że jest ci ciężko, ale tutaj naprawdę ci pomożemy. Na początek proponuje małą integrację. Chodź pójdziemy do reszty. Są pewnie ciągle na boisku.
-No dobra...
-Rany, ile ty masz w sobie entuzjazmu dziewczyno!
-Tak, parę lat. Ale przez to wszystko.. Wiesz, moce.. Przestałam. Nie wiem czy byłabym w stanie do tego wrócić.
-Już ja ci pomogę! Będziemy śmigać w tereny! – Uśmiechnęły się do siebie.
-Zobaczymy.. A o co chodziło Heilari z tym, że jesteś chyba telepatką?
-Sama nie wiem. Dzisiaj zapytam.
-Ale nie przejmuj się. Znaczy, ja wiem, że jest ci ciężko, ale tutaj naprawdę ci pomożemy. Na początek proponuje małą integrację. Chodź pójdziemy do reszty. Są pewnie ciągle na boisku.
-No dobra...
-Rany, ile ty masz w sobie entuzjazmu dziewczyno!
Roześmiały się i żwawo
ruszyły w stronę reszty. Megan miała rację, gdyż cała szóstka siedziała pod
koszem.
-Hej ! – Meg raźno krzyknęła
żeby zwrócić na siebie ich uwagę.
-No cześć. I co Remy, podoba ci się tutaj? – Zaczęła Madelaine.
-Na razie tak, ale raczej nie dużo mogę powiedzieć..
-Myślę, że powinnaś iść do Heilari. – Odezwała się Alice. –Teraz. Nie rozumiem tylko dlaczego mówi to mnie. Ale idź już.
-No cześć. I co Remy, podoba ci się tutaj? – Zaczęła Madelaine.
-Na razie tak, ale raczej nie dużo mogę powiedzieć..
-Myślę, że powinnaś iść do Heilari. – Odezwała się Alice. –Teraz. Nie rozumiem tylko dlaczego mówi to mnie. Ale idź już.
Rudowłosa spojrzała na nią z
lekkim zaskoczeniem.
-Sam, my też już idziemy. –
Jean uśmiechnęła się do wszystkich. – Profesor czeka z Loganem w samochodzie.
To na razie.
Cala trójka ruszyła w stronę
tylnego wejścia do rezydencji.
-Myślę, ze niedługo się
zobaczymy. Profesor wspominał, że
uczniowie Heilari przyjadą do nas na przynajmniej połowę wakacji. –Kontynuowała
Grey. – Także trzymajcie się i do zobaczenia! – Pomachała i razem z blondynek,
który uśmiechnął się na pożegnanie wyszła na dziedziniec.
Remy udała się do gabinetu
dyrektorki pukając śmiało.
-Wejdź.
-O co chodzi? Zresztą sama mam kilka pytań..
-Okey, siadaj. Więc po pierwsze: na razie jest zakaz używania mocy.
-Przecież to szkoła, która..
-Czekaj. – Przerwała jej. – Taki tok nauczania. Nie jest tak, że ja to sobie wymyśliłam bo tak mi się chciało, ale dlatego, bo wiem, że to wam pomoże. Za jakiś czas wyjedziecie do Baywille do szkoły Xaviera. Dlaczego? Otóż będę musiała wyjechać, a wam przydadzą się treningi z większą ilością mutantów i z różnymi nauczycielami. Poza tym tam zawsze się coś dzieje...
-Mhm.. Ale chciałam zapytać o to dlaczego powiedziała pani, że..
-Nie pani, tylko Heilari. – Uśmiechnęła się łagodnie. – Chodzi ci o te moc, prawda? – Westchnęła.
-No tak.
-W sumie sama nie wiem co o tym myśleć. Ale powiem ci co wiem, masz prawo.. Charles potwierdził, że telepatia jest tylko mocą przejściową.. Tak jakby. Kiedy dowiedziałam się, że ujawnił się w tobie gen x, myślałam, że twoje moce będą inne. Byłam pewna! Ale potem okazało się inaczej, co kompletnie mnie zdziwiło... Poprosiłam Xaviera, żeby sprawdził słuszność moich podejrzeń. Okazało się, że mam rację. Powinnaś mieć inne moce.
-Ale dlaczego? No i skąd możesz wiedzieć jakie powinnam mieć.. te no.. moce?
-Widzisz.. Moce są dziedziczne.
-O co chodzi? Zresztą sama mam kilka pytań..
-Okey, siadaj. Więc po pierwsze: na razie jest zakaz używania mocy.
-Przecież to szkoła, która..
-Czekaj. – Przerwała jej. – Taki tok nauczania. Nie jest tak, że ja to sobie wymyśliłam bo tak mi się chciało, ale dlatego, bo wiem, że to wam pomoże. Za jakiś czas wyjedziecie do Baywille do szkoły Xaviera. Dlaczego? Otóż będę musiała wyjechać, a wam przydadzą się treningi z większą ilością mutantów i z różnymi nauczycielami. Poza tym tam zawsze się coś dzieje...
-Mhm.. Ale chciałam zapytać o to dlaczego powiedziała pani, że..
-Nie pani, tylko Heilari. – Uśmiechnęła się łagodnie. – Chodzi ci o te moc, prawda? – Westchnęła.
-No tak.
-W sumie sama nie wiem co o tym myśleć. Ale powiem ci co wiem, masz prawo.. Charles potwierdził, że telepatia jest tylko mocą przejściową.. Tak jakby. Kiedy dowiedziałam się, że ujawnił się w tobie gen x, myślałam, że twoje moce będą inne. Byłam pewna! Ale potem okazało się inaczej, co kompletnie mnie zdziwiło... Poprosiłam Xaviera, żeby sprawdził słuszność moich podejrzeń. Okazało się, że mam rację. Powinnaś mieć inne moce.
-Ale dlaczego? No i skąd możesz wiedzieć jakie powinnam mieć.. te no.. moce?
-Widzisz.. Moce są dziedziczne.
Remy spojrzała na nią
pytająco, chcąc zadać kolejne pytanie jednak pukanie do drzwi jej to
uniemożliwiło.
-Wejść. – Powiedziała
Heilari zerkając na siedzącą. Kiedy do gabinetu weszła pozostała piątka jej
uczniów uśmiechnęła się.
-O co chodzi? – Zapytał Jim.
-Chce żebyście wiedzieli jak
wygląda sytuacja. I co będziemy teraz robić. Na początek zaczynamy ostry
trening, będziecie walczyć jak żółwie ninja, pomożemy Remy zrównać się z wami.
Moce nadal zostawiamy jak były, ale jest jeden wyjątek. Teraz myślę, że ja i
Remy musimy poćwiczyć by uaktywnić twoje zdolności.. Jutro rano widzę was
wszystkich w danger room.
-Zdefiniuj „rano”.. są
wakacje.. – Megan skrzyżowała ręce.
-Eh.. o 12.
-Alice daj nowej strój bojowy. Pokój już masz z tego co wiem.
-Mam. – Odpowiedziała ruda ciągle wpatrując się w dyrektorkę z pytającym wyrazem twarzy.
-No dobrze, kolacja za godzinę. Co tu jeszcze... Chyba wszystko. Dam znać. Możecie już iść, w sumie jeśli chcecie idźcie do miasta kieszonkowe powinniście jeszcze mieć.
-Powinniśmy.. Taaaak.. – Neal z nerwowym uśmiechem wpatrywał się w czubki swoich butów.
-Devil! Mówiłam żebyś nie wydawał kasy na głupoty. Teraz czekaj sobie 3 tygodnie. – Prychnęła i gestem kazała wszystkim wyjść.
-Ale.. – Zaczęła Rem.
-Powiem ci kiedyś. Ale nie teraz. –Melanie Hover Spojrzała na nią swymi fioletowymi oczami.
-Eh.. o 12.
-Alice daj nowej strój bojowy. Pokój już masz z tego co wiem.
-Mam. – Odpowiedziała ruda ciągle wpatrując się w dyrektorkę z pytającym wyrazem twarzy.
-No dobrze, kolacja za godzinę. Co tu jeszcze... Chyba wszystko. Dam znać. Możecie już iść, w sumie jeśli chcecie idźcie do miasta kieszonkowe powinniście jeszcze mieć.
-Powinniśmy.. Taaaak.. – Neal z nerwowym uśmiechem wpatrywał się w czubki swoich butów.
-Devil! Mówiłam żebyś nie wydawał kasy na głupoty. Teraz czekaj sobie 3 tygodnie. – Prychnęła i gestem kazała wszystkim wyjść.
-Ale.. – Zaczęła Rem.
-Powiem ci kiedyś. Ale nie teraz. –Melanie Hover Spojrzała na nią swymi fioletowymi oczami.
Rudowłosa wyszła wraz z
resztą.
-To co? Za 10 minut przy
fontannie? – Jim ogarnął wzrokiem pozostałych.
-Spoko.
-Spoko.
Rozeszli się do pokoi. Remy
sama nie wiedziała czy chce iść, ostatecznie jednak stwierdziła, że powinna
pozwiedzać, by potem jako tako orientować się w terenie. Z pokoju wzięła kurtkę
i chwilę odczekała. Kiedy wyszła na korytarz zawahała się czy iść w prawo czy w
lewo, wybrało lewą stronę i okazało się, że trafiła do salonu, a następnie na
zewnątrz. Zauważyła, że na razie zjawiła się tylko Alice, niepewnie podeszła
bliżej i usiadła na brzegu fontanny.
*Alice/Tipathy*
Denerwuje mnie to, że
Heilari nie chce mi nic powiedzieć o jej mocy. Dlaczego jest to „chyba”
telepatia? Ogólnie coś mi się tu nie podoba..
-Tak, podyktuje ci numer.. –
Wpisałam go sobie do komórki oznaczając jako „ruda-dziwna” i spojrzałam na nią
groźnie. A niech się boi.. -Kiedy byłaś w moim domu.. To nie była twoja
prawdziwa rodzina, prawda?
-Prawda. – Odparłam wpatrując się w drzwi.
-Więc kto?
-Przypadkowo napotkali ludzie, udało mi się nimi sterować. Pomogła mi Heialri.
-Ona też ma takie zdolności?
-Nie. Znacznie ciekawsze.. – Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Jakie?
-Za dużo pytań zadajesz. Dowiesz się kiedy przyjdzie czas.
-Prawda. – Odparłam wpatrując się w drzwi.
-Więc kto?
-Przypadkowo napotkali ludzie, udało mi się nimi sterować. Pomogła mi Heialri.
-Ona też ma takie zdolności?
-Nie. Znacznie ciekawsze.. – Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Jakie?
-Za dużo pytań zadajesz. Dowiesz się kiedy przyjdzie czas.
***
Niedługo dojdą 2 nowe postaci.. ;)
Wreszcie mam wenę na pisanie. Pomogło obejrzenie trzeciego sezonu x-men evolution i mam teraz 100 pomysłów na minutę :) Tak strasznie chciałabym móc od razu to wszystko rozpisać, wyjaśnić, ale ciężko. Strasznie mące w tym opowiadaniu, ciągle coś zmieniam, poprawiam.. Tak już mam. ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz