[5 lipca]
*Megan/Arklys*
*Megan/Arklys*
Na korytarzu poczekałam na chłopaków i
Maddie, razem zeszliśmy na dół. Przy fontannie były już Alice i Remy. Kolorowa pewnie próbuje ją przestraszyć...
-Hej! – Krzyknęłam. –No chodźcie już, bo
dobrze nie wyjdziemy, a już będziemy musieli wracać!
-Spokojnie! – Odpowiedział ze śmiechem Jim,
któremu wydarłam się nad uchem.
-No dobra, ale szybko, szybko!
-No dobra, ale szybko, szybko!
Pociągnęłam Tipathy i Rem za ręce pomagając
im wstać. Wszyscy ruszyliśmy w kierunku
miasta. Madelaine co chwila rzucała mi jakieś groźne spojrzenia, czyli coś się
święci. Szłam sobie na końcu z nową i Devilem.
-Weź to zgaś! – Warknęłam gdy zauważyłam
jak Neal formuje kulę z ognia. A kiedy
to robi zawsze potem mamy kłopoty.
-A tak w ogóle dlaczego nie jesteś już czerwony? – Zapytała Remy.
-A tak w ogóle dlaczego nie jesteś już czerwony? – Zapytała Remy.
-Holozegrek. Ja i Jim dostaliśmy je do Profesora Xaviera.
Jest kilka fajnych gadżetów, dzięki niemu wydaje się, że jesteśmy normalni. Z
wyglądu oczywiście, charakteru nie zmienisz... No bo nadal mam rogi, ale ich nie
widać. Tak samo ze skrzydłami Falcona. –
Wyjaśnił z zainteresowaniem.
-Ja zawsze mówię, że farbuje włosy. Na
szczęście w naszej szkole jest luz i możemy ubierać się jak chcemy, mieć fryzury w
każdym odcieniu tęczy... Co idealnie widać u Alice.
-Nie denerwuj mnie. – Warknęła Kolorowa,
która nie lubiła gdy się o niej mówi.
W końcu doszliśmy do centrum handlowego.
Maddie i Alice poszły gdzieś razem, to samo z Jimem i Nealem, a ja i Remy zostałyśmy przy wejściu.
-To gdzie idziemy najpierw? – Zapytałam z
entuzjazmem.
-Wiesz mi to obojętnie. Prowadź! – Rzuciła
ze śmiechem, a ja już układałam plan wycieczki.
Wpadałyśmy do sklepów jak burze,
kupowałyśmy jakieś drobiazgi i leciałyśmy dalej. Pół godziny to strasznie mało
czasu, a chciałam pokazać Rem jak najwięcej. W końcu mój ustawiony specjalnie
na tę okazję budzik wydarł się w melodii Kerosene
Mirandy Lambert..
-No to musimy wracać…
-Lubisz Mirandę Lambert? – Zapytała z takim
zachwyconym uśmiechem, że aż się przestraszyłam.
-Taaak. A co?
-Znam ją. W sensie osobiście.
-Znam ją. W sensie osobiście.
-Serio?!
-Tak!
No to mnie zagięła! Całą drogę powrotną gadałyśmy
o utworach naszej idolki i kilku innych muzykach. Spóźniliśmy się na kolację, ale Melanie nie
była tak bardzo zła. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy wcinać jedzenie z cateringu.
Pani dyrektor nie kwapiła się by zatrudnić kucharkę, a wie, że my prędzej
sporządzimy trutkę na szczury niż zrobimy, powiedzmy tartę.
-O 20 zapraszam do DR na lekki trening.
Trzeba nauczyć Remy podstawowych ruchów, popracujemy też nad twoją mocą.. Myślę, że czy m prędzej się za to
weźmiemy tym lepiej nam to wyjdzie. Ale nie obiecuje, że w ogóle coś się zmieni. Po prostu nie mam
pojęcia jak to z tobą jest.
To mamy 20 minut… Razem z Remy i Nealem
poszłam do salonu i włączyliśmy telewizor. Oczywiście leciały jakieś
wenezuelskie telenowele, ale Devil nie dał nam przełączyć. On ogląda chyba wszystkie seriale, jak rano
włącza TV tak siedzi do wieczora z przerwami na posiłki.
-O co chodzi z treningiem? Co będziemy
ćwiczyć? – Rem spojrzała na mnie pytająco, widać tak samo jak ja nie jest fanką
mody na sukces i tych innych tasiemców...
-Sztuki walki, medytacja, joga.. Różne takie sztuczki,
Heilari naprawdę zna się na rzeczy. Sport to zdrowie i te sprawy... Wiesz, ona
najchętniej zastąpiłaby w szkole
wszystkie lekcje WF-em. Uważa, że nie
musimy ćwiczyć panowania nad mocą bezpośrednio, bo nauka ruchów, ciosów czy
figur wymaga od nas wystarczającej ilości koncentracji. Więc gdy będziemy
musieli użyć naszych darów zrobimy to bez problemu, nawet jeśli ostatni raz
robiliśmy to miesiąc temu. Wiesz... Ona
generalnie nienawidzi ludzi. Nie wiem dlaczego, ale jest strasznie cięta…
Bardzo chciałaby móc pozwolić nam być w pełni mutantami, ale wie że nie możemy
bo gdy norm... ludzie się dowiedzą mogą zrobić nam krzywdę. Dlatego uczy nas obrony bez użycia, dajmy na
to telepatii.
-Aha.. Mniej więcej rozumiem… A jak niby
można obronić się telepatią?
-No bardzo prosto. Alice miała zajęcia z użyciem mocy i potrafi. Podobno ma spory dar... Ale wszystkiego się dowiesz. A właśnie, Kolorowa dała ci już strój?
-Nie…
-No bardzo prosto. Alice miała zajęcia z użyciem mocy i potrafi. Podobno ma spory dar... Ale wszystkiego się dowiesz. A właśnie, Kolorowa dała ci już strój?
-Nie…
-To chodź. – Wstałyśmy i zeszłyśmy do
podziemi.
Mamy specjalny pokoik na stroje i gadżety
do nich, szybko znalazłyśmy odpowiedni rozmiar i każda z nas poszła do
siebie. Moje królestwo wygląda TAK. Troszkę go przemeblowałam, zmieniłam kolory i
jest idealnie. W miarę szybko się
przebrałam i sprawdziłam komputer po czym wyszłam na korytarz i kilka razy
solidnie walnęłam w drzwi Maddie.
-Czego?!
-Spóźnisz się siostrzyczko.
-Wrrrr!
Uśmiechnęłam się i oparłam o ścianę
czekając na resztę. Jim i Devil pojawili się w miarę szybko, Alice także
wyrobiła się raz dwa. Remy chciała iść w zupełnie innym kierunku, ale kiedy
zaczęliśmy wrzeszczeć, że „jesteśmy tuuutaj!” to się wróciła. Madelaine dotarła
po minucie, więc mogliśmy zejść do Danger Room. Ruda wydawała się trochę
przestraszona, ale wyjaśniłam jej, że to nic strasznego. Znaczy tak
teoretycznie..
*Remy/…*
Wszystko było takie... metalowe. Muszę przyznać, że trochę się bałam i Megan chyba to zauważyła, bo przystąpiła do
pocieszania mnie. Myślę, że to pomogło,
ale nadal nie czułam się najlepiej. Co prawda, Heilari pokazywała mi to
miejsce, ale teraz będę musiała nauczyć się walczyć i używać mocy. Taaak...
Mocy. Nawet nie wiem czy nadal będę ją miała, skoro coś jest nie tak zaczynam
mieć pesymistyczne myśli. Doszliśmy do
wielkich, okrągłych wrót. Falcon
przyłożył rękę do czytnika, to samo zrobiła Alice z okiem. Przyglądałam się temu w skupieniu tak
wielkim, że Neal i Meg parsknęli śmiechem.
-Jejku, Remy spokojnie! Wszystko będzie
dobrze!
Weszliśmy do środka. Wielka, okrągła sala.
Niby nic groźnego, ale nazwa nie bierze się znikąd, co? Ano właśnie... Kilka
płyt w ścianach na chwilę zniknęło wypuszczając z wnętrza roboty.
-Remy.
Teraz się nie bój, tylko patrz co oni robią. – Głos Heilari dobiegł nas z
głośników.
Nagle jakaś gigantyczna, metalowa łapa
złapała mnie i uniosła w górę. Krzyknęłam zwracając na siebie uwagę innych, ale
tylko na sekundę. Dla nich to chyba było naturalne.
-Nie rzucaj się jak delfin na pokazie,
tylko obserwuj. – Upomniała mnie
trenerka.
W końcu zrezygnowana i zmęczona wisiałam pod sufitem i oglądałam jak ładnie
walczą moi znajomi. Szło im bardzo dobrze, Megan i Jim z łatwością rozwalali te
cyborgi jeden po drugim. Zaczęłam im
kibicować i ogólnie atmosfera zrobiła się bardzo zabawna. Po 15 minutach wielka łapa spuściła mnie na
dół.
-Byliście genialni! – Powiedziałam z
zachwytem.
-Teraz twoja kolej. – Głos Melanie Hover...
-Ale ja... No nie wiem... To głupie.
-To uratuje ci kiedyś życie. Daj sobie
pomóc Remy.
-Okey, to co mam robić?
-Falcon i Arklys: nauczycie ją podstaw.
Reszta będzie miała ćwiczenia w holotrenerze.
Po chwili z podłogi wyrosła ściana. Moje
oczy wielkości piłek tenisowych zdradzały wszystko. Obszar na którym
znajdowaliśmy się my, zajmował jakieś 1/3 całego pomieszczenia. Spojrzałam
pytająco na rozbawioną Meg, a ta wykonała jakiś gest ręką spoglądając ku górze.
-Arklys. Ćwiczcie na sobie. Roboty poszły
dla tamtych.
-Super... To ćwiczmy na tobie ptaszku. – Wyszczerzyła się do Jima, który tylko
głośno westchnął.
-Okey, zaczniemy od obrony, bo to na razie
jest najważniejsze.
Wymieniła z chłopakiem kilka słów i kazali
mi uważnie obserwować. Zaatakowała go, a
ten jakoś się wybronił.
-Tak masz zrobić. Ale tylko w razie ciosu z
boku, w innych przypadkach to bez sensu. Teraz ty spróbujesz. Uważaj...
Przyjęłam odpowiednią postawę i
przygotowałam się do obrony. Dziewczyna wykonała to co trzeba, a ja dość
niezdarnie zrobiłam swoje.
-Dobrze. – Uśmiechnęła się. – Przećwiczmy to jeszcze ze 2 razy i idziemy
dalej. Naprawdę, będzie dobrze. – Uśmiechnęła się.
Jak powiedziała tak zrobiliśmy. Musieliśmy
się spieszyć, ponieważ oni stoją z materiałem dopóki ja go nie nadrobię. Omówiliśmy w teorii i praktyce kilka ciosów, manewrów i tych
innych... Muszę się też nauczyć nazw, bo
na razie Megan musi mi wszystko tłumaczyć jak pastuch krowie na
rowie... Skończyliśmy trening po godzinie
i każdy poszedł do swojego pokoju.
-Remy. Zaczekaj chwilę. – Heilarii odezwała
się, gdy przekraczałam próg Danger Room.
-O co chodzi?
-Miałyśmy poćwiczyć pod kątem twojej mocy.
Wróć do Sali, dobrze?
-Okey... – Westchnęłam. Byłam zmęczona to
prawda, ale ta ciekawość nie dawała mi spokoju. Co jeśli za chwile dowiem się
jaka naprawdę jestem?
Kiedy znowu znalazłam się w środku jakaś
płyta w ścianie ustąpiła i wyszła z niej Heilari. Niezły tam mają labirynt…
-Dobrze usiądź. – Powiedziała.
Rozejrzałam się, jako, iż nie dostrzegłam
żadnego krzesła zasiadłam na podłodze. Ona zrobiła to samo.
-Telepatia... Dlaczego akurat to? Mam tak
wiele pytań… Jak wolisz? Sprawdzić swoje umiejętności czy od razu zaczynamy
pracę nad wydobyciem prawdziwego daru?
-Masz pewność, że telepatia jest tylko
przejściowa?
-Mówiłam już... Nie mam żadnej pewności, ale
Xavier podziela moje zdanie.
-Dobra, więc możemy spróbować... Wiesz co
się stanie?
-Eh... Nie. Ale chyba wiem jakie powinnaś mieć
zdolności. Jednak niczego nie mogę obiecać. Równie dobrze możemy wydobyć je
dzisiaj jak i za miesiąc. A jeszcze jedno: masz 15 lat, tak?
-Tak, niedawno skończyłam.
-Aha... – Zamyśliła się.
-Powiedz, chce wiedzieć na czym stoję. Dlaczego pytałaś o wiek?
-Am... Gen x ujawnia się zwykle w wieku
nastoletnim. Najczęściej w wieku od 14 do 17 lat. Od jak dawna potrafisz czytać
w myślach?
-Kilka lat...
-Właśnie. Może telepatia to tylko
przykrywka, która wystąpiła wcześniej żeby przygotować cię na nadejście dość...
potężnego daru? Jak myślisz?
-Nie mam pojęcia. Jak to potężnego? Skoro
ty coś wiesz... To mi powiedź.
-Na razie nie. Nie mam pewności...
-Dlaczego to przede mną ukrywasz? Nie
odpowiadasz na wszystkie pytania? Nawet nie wiem co ty potrafisz!
-Dowiesz się w swoim czasie. –
Odpowiedziała z wielkim spokojem, a ja westchnęłam.
Nie udało mi się już niczego od niej
wycisnąć, powoli zaczynała mnie irytować. Do tego te oczy...
-Skup się Remy. Spróbuj zajrzeć do mojego
umysłu. Podobno telepaci widzą to jako
korytarz z drzwiami, znajdź etykietkę „Soldiers of Olimp” i wejdź tam.
Musiałam się tylko trochę skoncentrować i
już po chwili szłam między wieloma parami drzwi. Kusiło mnie by zajrzeć do
„dzieciństwo” czy na przykład „badania”, ale mogło to mieć swoje konsekwencje. W końcu znalazłam odpowiednie przejście i
przekręciłam gałkę. Jednak nic się nie stało, chciałam użyć siły, ale i to na
nic się nie zdało.
-Co się dzieje? Dlaczego nie mogę tam
wejść? – Rzuciłam w przestrzeń. Było tu
echo dając ciekawy efekt...
-Próbuj moja droga. Mała blokada mentalna...
-Eh...
Zamiast na upór siłować się z drzwiami
użyłam telepatii. Jednak nie dałam rady.
-Wystarczy, wyjdź.
Jednak opuszczenie umysłu Heilari mi nie
wychodziło, więc po chwili sama mnie z niego wyrzuciła. Trochę dziwne uczucie,
coś jakby ktoś zdzielił mnie w łeb patelnią. Spojrzałam na nią z wyrzutem
łapiąc się za głowę.
-No co ? Musiałam ci pomóc.
-A mówiłaś, że nie jesteś telepatką.
-Bo nie jestem. Eh... Każdy może nauczyć się
blokować swój umysł, a przynajmniej każdy mutant. To co skoro twoja aktualna moc jest słaba, myślę, że gdy podkręcimy temperaturę – nie będzie większych problemów.
-Okey. Ale będzie dobrze, tak ? –Zapytałam
z lekkim wahaniem, a ona ostentacyjnie spojrzała w górę.
-Mówiłam już... Ale w razie czego damy radę
to opanować.
*Madelaine / Forza*
Stałam w obserwatorium Danger Room i zza
szyby obserwowałam rozmowę Remy i Heilari. Oprócz mnie była tu także Alice, ale
ona wolała zająć się kolorowym magazynem siedząc na fotelu... Spojrzałam na konsolę, jej, ale tu było
guzików, dźwigni... Każda była
odpowiedzialna za coś innego. Za lasery, za miotacze ognia, za roboty... Jak
Melanie się w tym nie gubi? A może gubi, ale udaje, że wie co robi. Wolę o tym
nie myśleć. Zerknęłam na salę, obydwie wstały z ziemi. Kobieta machnęła do
mnie, wiedziałam, że chodzi jej o włączenie głośników i mikrofonów, żebyśmy
mogły się porozumiewać, ale który to wichajster?
-Może ten... Nie, chyba ten... – Głośno
zastanawiałam się.
-Rany... To ten zielony z obrazkiem megafonu...
– Alice przemówiła…
Szybko wcisnęłam guzik.
-Na początek daj nam hologram. Program R27.
-Się robi… Ale może to trochę potrwać...
Cholera, który to...
-Maddie, pozwól, że ja to załatwię. –Alice
powiedziała przesłodzonym głosem i podeszła do panelu sterowania, wykonała
kilka ruchów na klawiaturze i na ekranie w naszej Sali pojawił się obraz z
holotrenera.
Były w jakimś starym budynku we wnęce pod
schodami, niedaleko grupka zamaskowanych ludzi rozmawiała o czymś.
-Musisz podejść jak najbliżej, z rozmowy
wywnioskować o co chodzi, wrócić to mi to przekazać. Jasne? – Heilari wyjaśniła
nowej, która skinęła i ruszyła skradając się. Nie za bardzo wiedziałam na czym
ma polegać to zadanie, ale ufamy naszej trenerce. Poza tym ona wie jakie moce
powinna mieć Remy.
Dziewczyna pomimo wielkich starań została
zauważona przez bandytów i „zastrzelona”, jednak to tylko iluzja i tylko
wydawało jej się, że widzi krew.
-Wyłącz. – Rzuciła Melanie, a Alice
natychmiast wykonała polecenie. Jakim cudem ona się tu orientuje? – Dobra,
teraz R15.
Po chwili obydwie stanęły na środku
wielkiego pola, po którego dwóch stronach ustawili się żołnierze z karabinami.
Mieli ze sobą walczyć, czekali tylko na rozkaz dowódcy. W pewnym momencie ruszyli do boju i kule zaczęły
śmigać na lewo i prawo. Remy nieco zakłopotana próbowała się skulić, ale Mel
kazała jej użyć mocy. Rudowłosa pomimo usilnych starań nie dała rady, nic się
nie wydarzyło...
-Eh.. Dobra teraz R7.
Alice raz dwa włączyła kolejny hologram i
zobaczyłyśmy jak, Heilari wraz z Remy siedzą w celi. Nikogo nie ma w pobliżu,
za to wiele przydatnych przedmiotów niepozornie leży sobie gdzieś nieopodal.
-Spróbuj nas stąd wydostać.
Jej skupiona mina powala mnie na kolana…
Mimo tego nie dała rady, po prostu nie potrafiła.
Melanie westchnęła i położyła jej rękę na
ramieniu, dając nam też znak by wyłączyć wszystko.
-Zostań tu jeszcze...
Sama zaś wyszła z Sali i po kilkunastu
sekundach weszła do pomieszczenia, w którym znajdowałam się wraz z Alice.
-I nic? – Zapytała moja koleżanka.
-Nic... Ale nie dziwię się, musimy nad nią
popracować. Jestem prawie pewna, że te cholerne moce się ujawnią.
***
Już w następnym rozdziale dołączą 2 nowe mutantki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz