*Megan*
Siedziałam na trawie opierając
się o plecy Nighcrawlera, który równie znudzony, bawił się swoim telefonem.
Wszyscy cierpliwie, lub mniej cierpliwie, oczekiwali na zakończenie tajemniczej
akcji, która miała miejsce w instytucie. Zerknęłam na Neala wykłócającego się o
coś z Bobby’m i mimowolnie wywróciłam oczami. Ten to się zawsze w coś musi
wpakować.
- Hej, Elfie? – powiedziałam odwracając
się. – Co byś powiedział na małą teleportację do środka? – zapytałam z
szelmowskim uśmiechem. Niebieski skrzywił się intensywnie myśląc, a potem
rozejrzał się wokoło, chwycił mnie za rękę i zrobił puff!
-Domyślam się, że znasz minusy
swojego planu – powiedział mężczyzna. – Od jakiegoś czasu starałem się to
naprawić, wiec teraz nie możesz mieć do nikogo pretensji. Proszę, abyś
postarała się naprawić to co zrobiłaś tej rodzinie. Natomiast ja zrobię
wszystko, by pomóc Remy w okiełznaniu mocy.
- Mhm… - mruknęła niewyraźnie.
- Czy jesteś pewna, że jej ojciec nie wie?
- Tak – odparła już pewniej.
- Dobrze, póki co, lepiej żeby tak pozostało. To wielkie zagrożenie. Nie jestem pewien czy dziewczyna powinna tu zostać.
- Wiem.
- Odeślę ją do Emmy – rzekł tonem nieprzewidującym sprzeciwu, a kiedy Melanie otworzyła usta by go wyrazić – spojrzał na nią lodowato. – Dość już zrobiłaś. Nie możesz się nią zajmować.
- Mhm… - mruknęła niewyraźnie.
- Czy jesteś pewna, że jej ojciec nie wie?
- Tak – odparła już pewniej.
- Dobrze, póki co, lepiej żeby tak pozostało. To wielkie zagrożenie. Nie jestem pewien czy dziewczyna powinna tu zostać.
- Wiem.
- Odeślę ją do Emmy – rzekł tonem nieprzewidującym sprzeciwu, a kiedy Melanie otworzyła usta by go wyrazić – spojrzał na nią lodowato. – Dość już zrobiłaś. Nie możesz się nią zajmować.
Profesor odjechał w stronę
windy, uprzednio Kurt i ja usłyszeliśmy w głowie jego słowa: „Logan postara się
o odpowiednia karę za podsłuchiwanie”. Musiał być w wyjątkowo parszywym humorze…
Z powrotem teleportowaliśmy się do ogrodu, gdzie zebrano wszystkich uczniów pod
opieką Scotta. Kilka osób popatrzyło na nas z
zazdrością, kolejnych kilka dobiegło po świeże ploteczki, których bez skrupułów
udzielaliśmy. Po dobrym kilku kwadransach pozwolono nam wrócić do pokoi,
przejście przez salon zostało odgruzowane przez Wolverina łypiącego na nas spod
byka.
Nie lubię się wiecznie powtarzać, ale:
OdpowiedzUsuńJest super, pisz dalej, jest coraz ciekawiej i nie mogę się doczekać kolejnych notek
Pozdrawiam,
I.W.